[ Pobierz całość w formacie PDF ]
biera się do Anglii... Chociaż nic jeszcze nie wiadomo.
- Tak, wspominał o zmianach - potwierdziła Kathryn.
- Powiedział, że mógłby zrezygnować z części dotychcza
sowej floty. Najlepiej jednak na niego zaczekać. Wtedy sam
nam przedstawi swoje plany.
- Oczywiście. Pozwól, że teraz cię opuszczę. Chciałbym
odwiedzić innych przyjaciół.
- Ale zjesz ze mną kolację? - zapytała Kathryn. - Zapro
siłam na dzisiaj Elizabetę, jej męża, Paola, Isabellę z ojcem
i parę innych osób. Przyłącz się do nas. Opowiesz nam wię
cej o bitwie, bo słyszałam już najprzeróżniejsze plotki. Nie
które sprzeczne. Ty zaś widziałeś to na własne oczy, więc
masz wiadomości z pierwszej ręki.
- Z przyjemnością - odparł Michael i zawahał się odro
binę. - Wiesz co? Chciałem prosić Isabellę Rinaldi, żeby
została moją żoną. Ojciec bez przerwy namawia mnie do
żeniaczki. Do tej pory się opierałem, ale teraz... Skoro Lo
renzo mógł się zmienić, to chyba ja tym bardziej. - Spo
jrzał na nią z ukosa. - Myślisz, że Isabella mnie choć tro
chÄ™ lubi?
- Bez wątpienia - zapewniła go Kathryn.
Uśmiechnął się i pokiwał głową.
221
- W takim razie poważnie pomyślę o oświadczynach.
Do wieczora, Kathryn.
- Wszyscy będziemy czekać!
Kathryn przez chwilę patrzyła za nim z zadumą. Cie
szyła się, że Lorenzo chce zabrać ją do Anglii. Stęskniła się
za swoim ojcem. Ale czy miała zostać tam na stałe? Powoli
pokręciła głową. Dobrze jej było tutaj, w Rzymie.
Napisała do ojca kilka miesięcy temu, informując go
o małżeństwie i szczęściu, jakie ją spotkało. Do tej pory
nie nadeszła odpowiedz. W pierwszej chwili myślała, że
może był zajęty. Teraz jednak zastanawiała się, czy jej list
w ogóle do niego dotarł. Milczenie ojca wydawało jej się
bardzo dziwne.
- Dobrze pana znów widzieć - powiedział lord Charles,
wyciągając rękę do Lorenza. - Moja siostra dość dawno
wysłała list do Kathryn. Pisała jej, że chcemy osiedlić się
na Sycylii. Znalazłem ładny kawałek ziemi, dom, lecz przed
zakupem chciałem zasięgnąć pańskiej rady.
- To zależy. - Lorenzo pokiwał głową. - Może pan osiąść
tutaj i założyć winnicę, ale może pan także przenieść się do
Rzymu albo do Wenecji. Zamierzam poszerzyć swoje in
teresy. Mam pewne kontakty w Anglii, Niemczech i Fran
cji. A co by pan powiedział na to, gdybym przyjął pana do
spółki? Sam nie dam rady ogarnąć tego wszystkiego na tak
dużą skalę.
- Do spółki? - Lord Charles był szczerze zaskoczony
i ucieszony tym pomysłem. - Chyba tak... Tak, ma pan
222
moją zgodę. Gdyby mój syn wciąż żył, przekazałbym to je
mu, ale w tej sytuacji. - Westchnął i wzruszył ramionami.
- Pomału zacząłem przyzwyczajać się do myśli, że więcej go
nie zobaczę. Nie chcę wracać do Anglii. Tutejszy klimat le
piej mi odpowiada. Oczywiście nie przestanę go szukać.
- Może jest bliżej, niż pan myśli - cichym głosem ode
zwał się Lorenzo. - Pozwoli pan, że zadam panu kilka py
tań związanych z Richardem?
Lord Charles spojrzał na niego z nadzieją.
- Znalazł pan coś?
- Nie jestem pewny. Może to nieprawda, ale... Na siód
me urodziny syn dostał od pana szpadę. Naucz się być
mężczyzną" - powiedział pan z tej okazji.
Lord Charles osłupiał.
- Nie pamiętam, czy miał wtedy siedem, czy osiem lat.
Tak, dałem mu szpadę i rzeczywiście mogłem powiedzieć
coÅ› takiego.
- Niech pan opisze dom. Jest tam baszta i fosa? Jest po
kój pełen broni, w którym Richard w dzieciństwie lubił
przesiadywać?
- Tak, tak. - Lord Charles z napięciem wpatrywał się
w Lorenza. - Miał nawet swoją ulubioną zbroję. Mój oj
ciec nosił ją...
- ... na Polu ZÅ‚otogÅ‚owia, gdzie Henryk Ósmy spotkaÅ‚
się z Franciszkiem Pierwszym. Pański ojciec był wtedy
w orszaku Henryka. - Lorenzo zmrużył oczy. - A czy
pański syn nie miał przypadkiem dziwnego ulubieńca?
Może zwierzątka?
223
- Zwierzę? - Lord Charles w zamyśleniu potarł dłonią
czoło i nagle wybuchnął śmiechem. - Dobry Boże, tak!
Prawie zapomniałem. Przyniósł kiedyś do domu małego
liska... - Urwał na widok miny Lorenza. - Co się potem
stało?
- Zabrał go do pokoju i nakarmił mięsem ukradzionym
z kuchni. Zobaczył pan to i sprawił mu porządne lanie.
- A potem kazałem mu odnieść lisa do lasu.
- Ale on tego nie zrobił - z uśmiechem sprostował Lorenza
- Schował zwierzę w stajni i zanosił mu resztki własnego po
siłku. Wreszcie lis wyrósł na tyle, że mógł wrócić do lasu.
- Nic o tym nie wiedziałem. - Charles przyjrzał mu się
spod oka. - Tylko Richard mógłby...
- Nie byłem pewny, czy to sen, czy może bujna wyob
raznia - powiedział Lorenzo. - Dopiero kiedy wspomniał
pan o zbroi, domyśliłem się, że to prawda. - Jego głos stał
się nabrzmiały z emocji. - Przepraszam. Nie wiem, jak to
wyrazić. Już przy naszym pierwszym spotkaniu poczułem
do pana niezwykłą sympatię. Jakby łączyły nas jakieś wię
zi. Nie wierzyłem w podszepty serca. Potem jednak zaczęły
dręczyć mnie wspomnienia. Nie mogę udowodnić, że je
stem pańskim synem, ale to możliwe.
- Boże wszechmogący! - Lord Charles zatoczył się do
tyłu i ciężko opadł na fotel. Przez chwilę siedział z twarzą
ukrytą w dłoniach. Gdy podniósł wreszcie głowę, policzki
miał mokre od łez.
- Też to poczułem - szepnął. - Ale nie ośmielałem się
przypuszczać...
224
- W takim razie... mogę być pańskim synem? - Jeszcze
nigdy Lorenzo nie był tak bliski płaczu. - Nie mam żad
nych dowodów.
- Ależ masz! - Lord Charles zerwał się z fotela i chwy
cił syna w objęcia. Szlochał głośno jak małe dziecko. - Od
pierwszego spotkania powtarzałem sobie, że chciałbym
mieć właśnie takiego syna jak ty. Już od dawna myślę o to
bie w ten sposób.
- W takim razie uczynię wszystko, żebyś był ze mnie na
prawdę dumny, ojcze - oznajmił Lorenzo. - Oczywiście za
chowam we wdzięcznej pamięci Antonia Santoriniego, bo
uratował mnie od pewnej śmierci i obdarzył miłością. W
głębi serca czułem, że jesteś moim ojcem. Chciałem po
jechać z Kathryn do Anglii i tam potwierdzić niewyrazne
wspomnienia.
- Załatwione - oznajmił Charles. - Obejrzymy ziemię,
którą chcę kupić, podejmiemy decyzję, a potem we dwóch
popłyniemy do Rzymu, a stamtąd do Anglii.
- Z ziemiÄ… zgoda, lecz potem muszÄ™ jak najszybciej wra
cać do Italii, ojcze. Kathryn na pewno za mną bardzo tęskni
i się niepokoi. Przypłyniesz pózniej, na mojej galerze - jednej
z tych, które zostawiam tutaj do naprawy. Morza są wpraw
dzie bezpieczniejsze, ale jeszcze nie uwolniliśmy się na dobre
od plagi piratów. Chcę, żebyś płynął pod dobrą eskortą.
Charles się uśmiechnął. Serce śpiewało mu z radości, bo
odnalazł syna. Bez namysłu zgodził się na wszystko, co za
proponował Lorenzo.
225
- Kathryn... - Zmieszana Veronique zajrzała do poko
ju. - Masz gościa...
- Gościa? - z bijącym sercem zapytała Kathryn.
Co to znaczy? Czy to Lorenzo? Jakiś człowiek wszedł do
pokoju tuż za starszą damą. Kathryn z radosnym okrzy
kiem zerwała się na równe nogi.
- Ojcze! Och, jak się cieszę, że cię widzę! Skąd się tu
wziąłeś? Nie napisałeś do mnie ani słowa.
Ojciec zmierzył ją złym spojrzeniem.
- Ty nie dostałaś listu?! A co ja mam powiedzieć! Od
miesięcy czekam na wiadomości od ciebie, Kathryn! Przy
jechałem więc do Wenecji, do pana Santoriniego, i dowie
działem się, że wyszłaś za mąż. Co to wszystko znaczy?
Dlaczego tak mnie traktujesz? Nie zasłużyłem sobie na to,
droga córko.
-Wybacz mi, ojcze - odpowiedziała Kathryn. - Nie
było w tym mojej winy. To bardzo długa i zawiła histo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Start
- Rice Anne Spiaca Krolewna 3. Wyzwolenie Spiacej Krolewny
- Rice_Anne_ _Nowe_Kroniki_Wampirze_2_ _Wampir_Vittorio
- Rodzinne sekrety 01 Wiosenny bal 03 Winston Anne Marie Piknik nad stawem
- Anne Hampson Not Far from Heaven [MB 915] (pdf)
- Boge Anne Lise Grzech pierworodny 06 Obietnica
- Anne McCaffrey JeĹşdĹşcy smokĂłw z Pern 5. Smoczy spiewak
- Anne Hampson Flame of Fate [MB 1069] (pdf)
- Boge Anne Lise Grzech pierworodny 09 PoĹźegnanie
- Anne McCaffrey Pern 04 Dragon Singer
- Anne McCaffrey Planet Pirates 1 Sasslnak
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- leszczyniacy.pev.pl