[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ramienia kolby gotowych do strzału blasterowych karabinów.
- Generale Skywalker! - zawołał pułkownik. - Czy pan się nazywa Luke Skywalker?
- Jeżeli to nie zabrzmi jak wyświechtany frazes, proszę mnie zaprowadzić do swojego
dowódcy. - Luke wyciągnął ku niemu wyłączony miecz świetlny na otwartej dłoni i się uśmiechnął.
R2-D2 przeczekał ulewę meteorytów w przytulnej małej jaskini w pobliżu krawędzi krateru,
gdzie beztrosko naprawiał uszkodzoną gąsienicę. Kiedy meteoryty zaczęły bombardować planetę
tak gęsto, że przeszkodziło mu to w pracy - kilka wstrząsów gruntu zakołysało małym robotem, aż
R2-D2 poczuł się jak touraniański skokokamień w kubku do gry w kości - mały robot po prostu
zakotwiczył się, wwiercając końcówki rezerwowych manipulatorów w ściany jaskini, i znów zajął
się naprawą. Dysponował niewiarygodnie bogatym zestawem osobistych narzędzi, więc usunięcie
usterki nie przedstawiało dla niego żadnego problemu, ale i tak wpisał do archiwum naprawczego
uwagę, żeby wymieniono mu gąsienicę na nową przy najbliższej okazji, kiedy odwiedzi dobrze
wyposażony ośrodek serwisowy.
Wkrótce ulewa skalnych brył ustała i czujniki dzwiękowe robota zarejestrowały
charakterystyczny dzwięk powietrza omywającego panele akumulatorów myśliwców typu TIE.
Taki odgłos zawsze powstawał, ilekroć piloci tego typu myśliwców przelatywali przez atmosferę.
Pokładowy algorytm oceny zagrożenia robota oszacował, że dzwięki napływają z wysokości kilku
kilometrów, więc szybkie wytknięcie kopułki na zewnątrz nie wiązało się z przesadnie dużym
ryzykiem. Artoo wysunął najpierw paraboliczną miniantenę i dokonał pospiesznego skanowania
kilku kanałów sensorów. Nie zarejestrował sygnałów urządzeń do wykrywania automatów, więc
uruchomił napęd sprawnie już funkcjonujących gąsienic, wykręcił końcówki manipulatorów ze
ścian jaskini i z cichym pomrukiem wyjechał na zewnątrz.
- Tu jesteś, maluchu! - Czujniki dzwiękowe robota zarejestrowały okrzyk w postaci serii
impulsów akustycznych, składających się na głos mężczyzny mówiącego w basicu z
charakterystycznym akcentem Wewnętrznych Rubieży. R2 od razu przesłał kopię nagrania do
archiwum sygnałów akustycznych, bo z długiego doświadczenia wiedział, jak wielka przyjemność
sprawia Threepiowi analizowanie charakterystycznego brzmienia spółgłosek i samogłosek w celu
określenia macierzystej planety - a także jej regionu - mówiącej osoby. Nie tylko zresztą samej
osoby, ale także jej rodziców, towarzyszy z okresu dzieciństwa, nauczycieli i ewentualnego
towarzysza czy towarzyszki życia. R2-D2 mógł być pewny - z prawdopodobieństwem
przekraczającym siedemdziesiąt trzy procent - że mówiąca te słowa osoba jest mieszkańcem
Mindora, ale postanowił ostateczny osąd w tej sprawie pozostawić ekspertowi. Każdy automat
musiał być w czymś dobry... a C-3PO, podobnie zresztą jak wielu ludzi, miał niemiły zwyczaj
upierania się, że jest najlepszy w takich sprawach. R2 postanowił więc zapisać w pamięci, że ma
udawać całkowitą ignorancję. Oceniał, że dzięki temu zaoszczędzi trzydzieści siedem minut
bezsensownej sprzeczki z protokolarnym androidem.
Algorytm oceny zagrożenia robota zarejestrował także punkt, z którego dobiegł okrzyk.
Miejsce znajdowało się osiemdziesiąt siedem stopni od planetarnej północy w odległości niespełna
trzech metrów... kiedy więc mówiąca osoba złapała małego robota, jego antyamperowe
kondensatory były w pełni naładowane.
- Aeono! Mam go! - wykrzyknął mężczyzna. - Mam...auuu!...
- Właśnie w taki sposób zareagował na elektrostatyczne wyładowanie, które odrzuciło go o
dobry metr i pozostawiło drżącego na skale. Z jego na wpół zwęglonych rękawic jeszcze długo
strzelały skwierczące iskry.
- Boakie! - zawołał inny mężczyzna, ale z takim samym akcentem jak pierwszy. - Ten mały
potwór zabił Boakiego! Niech ktoś mi poda blaster jonowy...
- Unieważniam ten rozkaz! - Tym razem głos pochodził na pewno z ust kobiety, która -
sądząc po autorytatywnym tonie - była przyzwyczajona do natychmiastowego wykonywania jej
rozkazów. - Schowaj ten blaster, Tripp.
- Ale... on zabił Boakiego!
- Boakie żyje - oznajmiła kobieta. - Dostał tylko nauczkę, więc może w przyszłości będzie
trzymał ręce przy sobie. A teraz schowaj ten blaster, zanim ci go zabiorę i wpakuję ładunek...
- Ale ja tylko...
- Tripp.
- Niech będzie, jak chcesz, Aeono - odparł z rezygnacją podwładny. - Chodziło mi tylko o
to, że... O rany, nie możesz winić mężczyzny za to, że...
- Jasne, że mogę - ucięła Aeona. - A teraz się cofnij. Chcę porozmawiać z tym robotem.
Pomiędzy skałami coś się poruszyło. Dla zestawu czujników optycznych R2-D2 wyglądało
to, jakby kawałek lawy wstał i zaczął się zbliżać. Artoo jeszcze nigdy czegoś takiego nie widział,
więc zaczął wszystko rejestrować.
Poddał potem to nagranie multispektralnej analizie w czasie rzeczywistym i odkrył - dzięki
kombinacji wyników termicznych i bioelektrycznych pól - że wszystkie okoliczne skały, a było ich
dziewiętnaście, to przebrani ludzie. Wyglądało na to, że zrobili sobie toporne imitacje pancerzy
imperialnych szturmowców, przyklejając odłamki lawy do resztek skafandrów umożliwiających
przeżycie. W uwadze dołączonej do zarejestrowanego nagrania R2 stwierdził, że to szczególnie
wymowny przykład niezwykłej pomysłowości ludzi w wymyślaniu sposobów kamuflażu.
- Hej, mały gościu - odezwała się przywódczyni grupy. Zbliżała się do R2, demonstracyjnie
pokazując puste dłonie. Kiedy znalazła się blisko, kucnęła, jakby robot był przestraszonym
shistavaneńskim szczeniakiem. - Co tu porabiasz sam jak palec? - zapytała. - Na kogoś czekasz?
- Idę o zakład, że na handlarza złomem - burknął Tripp. - Masz pojęcie, jak stary jest ten
robot? Jeżeli nie jest uszkodzony, to kto by go tu zostawił? Moim zdaniem powinniśmy go rozebrać
na części.
- Tutaj liczy się tylko to, co ja powiem - przypomniała oschle Aeona, ale zwracając się do
R2, przywróciła głosowi miękki, przyjazny ton. - Nie zwracaj na niego uwagi - powiedziała.
- Ale... posłuchaj, Aeono. Mówię poważnie - upierał się podwładny. - Nasze trzy ostatnie
astromechaniczne roboty ledwo funkcjonują... a wszystkie są nowsze niż ten. Naprawdę przydałyby
się nam jego podzespoły!
Na twarzy kobiety pojawił się wyraz, którego algorytm analizy optycznej obrazów R2 nie
potrafił zanalizować, a który nakazał jego systemowi oceny zagrożenia umiarkowaną odpowiedz.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Start
- 093. Darcy Lilian NajpiÄkniejsza noc
- Harry_Harrison_ _Zlote_lata_Stalowego_Szczura__SCAN dal_889_
- HAE JW026 The Enchantment
- Fr
- Foster, Alan Dean Star Wars Splinter of the Mind's Eye()
- 094. Roberts Nora Skazani na siebie
- Jack Yeovil Dark Future 3 Comeback Tour
- Hemingway, Ernest Addio alle armi
- Monitor_Ubezpieczeniowy_nr_32
- 51 Rendez vous ze śÂmiercićÂ
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- immortaliser.htw.pl