[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tak. I ostatnio przyjmowała stale lek zawierający digitalis.
To bardzo interesujące mruknął mały Belg.
Chce pan powiedzieć, że jej śmierć można byłoby przypisać przedawkowaniu
tego leku? zapytał go Carbury.
Z całą pewnością. Ale miałem na myśli coś więcej.
Preparaty digitalis ciągnął Gerard mają pewne właściwości kumulacyjne.
Ponadto, w przypadku sekcji zwłok, można nie wykryć śladu tych aktywnych
związków, chociaż zgon został przez nie spowodowany.
Poirot z uznaniem pokiwał głową.
Czysta robota powiedział wyjątkowo sprytna. Nie dałoby się dowieść
niczego przed sądem. To niemożliwe... Prawie niemożliwe. Tak, proszę panów!
Jeżeli to morderstwo, można powiedzieć, że jest wyjątkowo dobrze obmyślone.
Strzykawka podrzucona na dawne miejsce. Ofiara zażywała truciznę, którą się
posłużono. Ile tu możliwości przypadku lub omyłki! Oho, ho! Morderca ma głowę
na karku! Jest w tym logika, umiejętność przewidywania, polot!
Przez dobrą chwilę Herkules Poirot siedział zamyślony. Pózniej wyprostował się
nagle.
A przecież jedno zbija mnie z tropu podjął.
Co?
Kradzież strzykawki.
Ktoś ją zabrał powiedział żywo doktor Gerard.
Właśnie! Zabrał i zwrócił.
Tak!
70
Dziwne... Bardzo dziwne bąknął detektyw. Inaczej wszystko pasowałoby
świetnie jedno do drugiego.
Pułkownik popatrzył na niego bez zdziwienia.
I co? Jak wygląda pańska fachowa opinia? Czy w grę wchodzi morderstwo?
Momencik! Poirot uniósł rękę. Nie doszliśmy aż tak daleko. Trzeba wziąć
pod uwagę jeszcze jedną okoliczność.
Jaką? Zapoznaliśmy pana ze wszystkimi.
Nie! Jest coś, o czym panowie dowiedzą się ode mnie. Od Herkulesa Poirot! Z
uśmiechem przebiegł spojrzeniem dwie zdumione twarze. Zabawne, co?
Panowie zrelacjonowali mi całą sprawę, a ja mogę dorzucić zeznanie, o którym
panom nie wiadomo. A było to tak. Pewnego wieczora w hotelu "Salomon"
podszedłem do okna, żeby sprawdzić, czy jest zamknięte i...
Zamknięte? zdziwił się Carbury. Chyba otwarte?
Zamknięte! powtórzył stanowczo mały Belg. Naturalnie było otwarte, więc
postanowiłem je zamknąć, ale na moment przystanąłem z ręką na ryglu. Wtedy
dobiegł mnie głos, przyjemny niski głos, w którym brzmiało silne zdenerwowanie.
Pomyślałem, że ten głos poznałbym z pewnością, gdybym go drugi raz złowił
uchem. I co usłyszałem? "Rozumiesz przecież, że ją trzeba zabić". Poirot zrobił
efektowną pauzę, nim zaczął mówić dalej: Rzecz oczywista, że nie skojarzyłem
wówczas podsłuchanego zdania z morderstwem. Myślałem, że wypowiedział je
jakiś pisarz lub autor scenariusza filmowego. Ale dziś jestem tego mniej pewien.
Lub raczej jestem pewien, że się wtedy myliłem.
Nastąpiła kolejna efektowna pauza.
Proszę panów! podjął detektyw. Twierdzę według mojej najlepszej wiedzy,
że przytoczone przeze mnie słowa wypowiedział młody człowiek, którego pózniej
widziałem i słyszałem w holu hotelu "Salomon". Ten młody człowiek, jak mnie
poinformowała służba, nazywa się Raymond Boynton.
ROZDZIAA XII
Raymond Boynton! zawołał Francuz.
Uważa pan, że to zbyt nieprawdopodobne z psychologicznego punktu
widzenia? zapytał spokojnie Poirot.
71
Nie. Tego bym nie powiedział. Jestem zdziwiony, zaskoczony. Przyznaję. Wie
pan dlaczego? Ponieważ Raymond Boynton wydaje się najbardziej z nich
wszystkich podejrzany.
Pułkownik Carbury westchnął tak, jak gdyby chciał powiedzieć: Ach, ci faceci
od psychologii!
Sęk w tym odezwał się jak z całej historii wybrniemy?
Gerard wzruszył ramionami.
Nie mam pojęcia, jak pan wybrnie powiedział. Trudno będzie o niezbity
dowód. Może pan być przekonany, że to było morderstwo, lecz może pan mieć
trudności z udowodnieniem tego w sądzie.
Aha! obruszył się Carbury. Podejrzewamy, że to było morderstwo. I co?
Mamy siedzieć z założonymi rękami! Wcale mi się to nie podoba! zawołał i
dorzucił starą formułkę. Ja tam lubię porządek.
Wiem. Rozumiem! podchwycił detektyw. Chciałby pan całą rzecz
uporządkować, dowiedzieć się dokładnie, co i jak zaszło. A pan, panie doktorze?
Powiedział pan, zapewne słusznie, że trudno będzie o niezbity dowód. Ale czy,
pańskim zdaniem, należy tak zostawić sprawę?
Pani Boynton odparł niepewnie Francuz była u schyłku życia, w każdym
razie mogła umrzeć wkrótce, za tydzień... za miesiąc... rok.
Więc należy tak zostawić sprawę?
Nie ulega wątpliwości ciągnął doktor że... jak by to sformułować?... Ta
śmierć jest korzystna ze społecznego punktu widzenia. Przyniosła wolność
dzieciom pani Boynton, ludziom inteligentnym i uczciwym, którzy teraz będą
mogli rozwijać się normalnie, zostać przydatnymi członkami społeczeństwa.
Innymi słowy skutki tej śmierci mogą być jedynie dobroczynne.
A zatem, pańskim zdaniem, należy tak zostawić sprawę? powtórzył dobitnie
Herkules Poirot.
Nie! Francuz nieoczekiwanie uderzył pięścią w blat stołu. Nie jestem
zdania, jak się pan wyraził, że tak należy zostawić sprawę. Uczciwość zawodowa
każe mi chronić życie. Dlatego mogę powtarzać świadomie, że ta śmierć to
wydarzenie korzystne, lecz moja podświadomość buntuje się przeciwko takiemu
twierdzeniu. Niedobrze, proszę panów, jeżeli człowiek umiera przed swoim
czasem.
72
Poirot uśmiechnął się dyskretnie. Był kontent z odpowiedzi, którą tak cierpliwie
prowokował.
Pan nie pochwala morderstwa. Słusznie! Ja również powiedział chłodno
gospodarz. Wstał i ponieważ szklanki gości były wciąż pełne, dolał whisky z wodą
sodową tylko sobie. A teraz wróćmy do sedna sprawy. Co z tym fantem zrobić?
Pigułka nam nie smakuje. Zgoda. Ale, być może, przyjdzie nam ją przełknąć. Nie
opłaci się robić zamieszania, z którego nic nie wyjdzie.
Poirot milczał przez pewien czas. Systematycznie wyrównał na stole dwie
popielniczki, ułożył zgrabnie stosik z wypalonych zapałek.
Chce się pan dowiedzieć, pułkowniku, kto zabił panią Boynton? przemówił
wreszcie. Ma się rozumieć, jeżeli została zabita, a nie umarła naturalną
śmiercią. Chce pan zbadać dokładnie, jak i kiedy zginęła, albo, innymi słowy,
poznać całą prawdę?
Aha. Na tym zależałoby mi bardzo.
Nie widzę powodu podjął z wolna mały Belg dla którego nie miałby pan
poznać całej prawdy.
Doktor spojrzał na detektywa z niedowierzaniem. Carbury zachował spokój.
Aha... Nie widzi pan powodu! To ciekawe... Jaką drogą myśli pan podejść do
sprawy?
Drogą metodycznego przesiewania zeznań i logicznego rozumowania.
To mi odpowiada! wtrącił gospodarz.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Start
- Dr Who New Adventures 51 Godengine, by Craig Hinton (v1.0) (pdf)
- Sala Sharon Dama z Kaliforni
- 25 AniośÂ o czarnych skrzydśÂach
- 06 E60 M5 Driver Information
- James Alan Gardner [League Of Peoples 04] Hunted
- Callan Book 4 [Stage 7 & 8]
- Harris Thomas Hannibal Po Drugiej Stronie Maski
- 743 a
- 092. Wood Carol Powrót do Br
- Skrywana namićÂtnośÂć P[1][1]. Jordan
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- trzonowiec.htw.pl