[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nawzajem pragnęli, ale nigdy jeszcze nie przyszło mu do głowy
zamknąć się z nią w publicznej toalecie i wziąć ją w czasie, gdy
goście - jego goście - czekali na dokończenie deseru.
- Chase...
Wyciągnęła rękę, rzuciła nawet w niego zgniecionym, mo-
krym papierowym ręcznikiem. Tylko zachichotał i wciąż się
zbliżał, rozpinając pasek.
Wywinęła się, chcąc przemknąć koło niego do drzwi, ale
złapał ją i docisnął do rzędu umywalek.
125
S
R
- Chase, nie. Nie możemy.
- Och tak, możemy. - Przykrył jej usta swoimi. - Tylko
musimy się pospieszyć i nie hałasować.
- Nie powinniśmy byli tego robić - powiedziała, usiłując
umieścić na właściwym miejscu bieliznę i nie rozbierając się
przy tym. - Co sobie pomyślą twoi znajomi?
- Pomyślą, że wizyta w toalecie zajęła nam nieco więcej
czasu - odparł, upychając koszulę w spodniach i zapinając
pasek. - Albo uznają, że wymknęliśmy się na zaplecze szatni
na szybki numerek, co jest dość bliskie prawdy.
Uśmiechnął się, ale jego oczy pozostały chłodne. Poczuła
zimny dreszcz.
- Chase - zaczęła powoli, wygładzając bluzkę i spódnicę
i sprawdzając guziki i biżuterię. - Dlaczego to zrobiłeś?
- Co zrobiłem? - zapytał nieuważnie, spoglądając w lustro
za jej plecami i przeczesując palcami zwichrzone włosy.
- To. - Uczyniła gest ręką. W miarę umacniania się podej-
rzeń mówiła coraz mocniejszym głosem. - Zachowałeś się
agresywnie jak jaskiniowiec. Przyszedłeś za mną i zamknąłeś
drzwi. Uprawiałeś seks przy umywalkach, podczas gdy twoi
goście czekali i zastanawiali się, gdzie się podziałeś.
- O co chodzi? - spytał, bardziej butnie niż zwykle. Skoń-
czył się doprowadzać do porządku i popatrzył jej w oczy.
- Pragnąłem cię, a skoro zgodziłaś się być moją kochanką
w najbliższej przyszłości, oznacza to, że mogę cię mieć kie-
dy i gdzie zechcę.
126
S
R
Nie czekając na jej odpowiedz, odwrócił się i podszedł do
drzwi. Szczęknął zamkiem, nacisnął klamkę i rzucił przez
ramię:
- Czekam przy stole.
Drzwi zamknęły się za nim same.
Elena wpatrywała się w nie osłupiała, zastanawiając się,
kiedy to jej życie tak bardzo wymknęło się spod kontroli.
Tak, zgodziła się zostać jego kochanką. Nawet zaczęła się
tym cieszyć, kiedy ustąpiła początkowa niepewność i prze-
konała się, jakim naprawdę człowiekiem jest Chase Ramsey.
Ale to, co przed chwilą się zdarzyło, wcale nie pasowało do
mężczyzny, którego zdążyła poznać. Zobaczyła tę stronę je-
go osobowości, którą dostrzegła pierwszego dnia, w trakcie
spotkania w biurze, a która w ogóle nie była widoczna póz-
niej. Myślała, że w nim zanikła, dzięki rosnącej więzi między
nimi przekształciła się w coś większego, odmiennego.
Najwyrazniej się myliła, i to bardzo poważnie. Nie mogła
się okłamywać, że jest inaczej.
Ręce jej drżały, gdy podnosiła torebkę. Nie mogła już tego
dłużej ciągnąć. Grać roli jego kochanki, będąc tak bardzo za-
angażowana uczuciowo. I na pewno nie pozwoli mężczyznie,
w którym się zakochała, traktować się jak zwykłą dziwkę.
127
S
R
ROZDZIAA JEDENASTY
Kątem oka Chase obserwował, jak Elena pojawia się w sa-
li, przecina ją i wychodzi głównym wejściem. Nie spojrzała
w jego stronę ani nawet nie zatrzymała się, by podać ho-
stessie przyczynę wcześniejszego opuszczenia lokalu. Przez
chwilę rozważał, czy nie pójść za nią i w razie potrzeby przy-
wlec ją do stołu siłą, żądając wypełnienia warunków umowy.
Jednak nie mógł jej winić za tę ucieczkę. W toalecie potrak-
tował ją raczej niemiło.
I tak powinno zostać. Odrzucił poczucie winy z powodu
robienia tego, na co się zgodzili od samego początku, zwłasz-
cza że świetnie wiedział, że pożądała go równie mocno jak
on jej. Wspomnienie tego gwałtownego, pełnego ognia aktu
wciąż pulsowało mu w żyłach, budząc chęć odnalezienia jej
i wzięcia jeszcze raz.
Co wcale nie wróżyło dobrze jego postanowieniu, by usta-
wić ich związek na właściwej płaszczyznie. Skończył z pod-
dawaniem się manipulowaniu przez własne libido. Przez te
wielkie oczy i pełne wargi.
Elena jest piękna, na pewno też i słodka, i uwodzicielska,
ale nie warto tracić dla niej duszy.
128
S
R
A może jednak?
Patrzył za nią, aż zniknęła, potem z ociąganiem odwrócił
się do pary siedzącej po drugiej stronie stołu. Podał zmyślo-
ne usprawiedliwienie nieobecności Eleny, że już przed ko-
lacją czuła się nie najlepiej i coś, co zjadła, musiało jej nie
posłużyć, więc wezwał taksówkę, żeby ją odwiozła do domu.
Wcale nie był pewien, czy mu uwierzyli, ale też nic go to nie
obchodziło.
Potem, udając zainteresowanie, którego wcale nie czuł,
najszybciej jak się dało, doprowadził do zakończenia spot-
kania, zapłacił za posiłek złotą kartą i zostawił szczodry na-
piwek obsłudze. Pożegnał się z państwem Hasslebeck w szat-
ni, poszedł do samochodu i pojechał do domu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl