[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tata suchym tonem, mając na myśli restauracje, których nadal był właścicielem.
- Naprawdę chcesz zobaczyć to miejsce, gdzie w trzeciej klasie grałaś myszkę w Lwie i myszy,
obrócone w apartamenty na wynajem? - spytał mnie Douglas, zupełnie ignorując naszego ojca.
No cóż, przecież to nie tak, że miałam jakieś inne, lepsze propozycje. Nikt mi na dzisiejszy
wieczór nie zaproponował żadnych wspólnych rozrywek. A gdybym została w domu, mama zagoniła-
by mnie do zmywania naczyń.
Wzruszyło mnie, że Douglas w ogóle pamiętał, że w trzeciej klasie podstawówki grałam w
szkolnym przedstawieniu mysz.
- Pójdę - zdecydowałam i podniosłam się, żeby towarzyszyć Douglasowi i jego dziewczynie.
Spacer przez trzy przecznice do szkoły podstawowej po święcili zaznajomieniu mnie z ich
propozycją przekształcenia Pine Heights w szkołę średnią.
- Alternatywną szkołę średnią - tłumaczył Douglas. - Nie taką jak Ernie Pyle, która była taka
wielka i bezosobowa. Tamto miejsce... przypominało edukacyjną fabrykę - dodał, otrząsając się.
Co było o tyle ciekawe, że sama nie dostrzegłam, żeby kładziono tam szczególny nacisk na
edukację.
- Alternatywna szkoła średnia umożliwiałaby dzieciakom naukę w ich własnym tempie -
oświadczyła Tasha, która studiowała na Uniwersytecie stanu Indiana i specjalizowała się w pedagogi-
ce.
- Tak - potwierdził Douglas. - I zamiast standardowego programu stanowego, mamy zamiar
kłaść nacisk na sztuki piękne: muzykę, rysunek, rzezbę, teatr, taniec. I żadnych sportów.
- %7ładnych sportów - potwierdziła stanowczo Tasha, a ja przypomniałam sobie, że jej brat był
kiedyś w drużynie futbolowej... I ile uwagi skupiał na sobie z tego powodu, podczas gdy ją, nieśmiałą,
pilną uczennicę, rodzina ledwie zauważała.
- Wow - powiedziałam. - Super.
I mówiłam to szczerze. No bo gdybym chodziła do takiej szkoły, jaką oni opisywali, zamiast
do tej, do której chodzić musiałam, to może wyrosłoby ze mnie coś lepszego niż taka... psychicznie
poharatana osoba. Na pewno nie uderzyłby we mnie żaden piorun. Bo to mi się przydarzyło, kiedy
wracałam do domu z Liceum Ernie Pyle. Gdybym wracała z Pine Heights, które jest o wiele bliżej,
zdążyłabym do domu, na długo zanim rozpętała się burza.
Dziwnie się czułam w mojej dawnej szkole podstawowej po tych wszystkich latach. Wszystko
wydawało się takie małe. No bo fontanny z wodą do picia, które kiedyś wydawały się takie wysokie,
teraz sięgały mi do kolan.
Ale nadal pachniało tak samo pastą do podłóg i tym środkiem, którym posypują rzygowiny.
- Pamiętasz, jak kiedyś waliłaś głową Toma Boyesa o tę fontannę z wodą, Jess? - zapytał rado-
śnie Douglas, kiedy przechodziliśmy obok zupełnie nierzucającego się w oczy urządzenia. - Za to, że
mnie nazwał... Co to było? Ach, tak. Spastycznym dziwolągiem.
Nie pamiętałam tego. Ale nie mogę powiedzieć, żebym się zdziwiła.
Tasha jednak się zdziwiła.
- Dlaczego tak cię nazywał? - zapytała. - Tylko dlatego, że byłeś trochę inny?
Inny. Można to określić tym słowem. Douglas zawsze był inny. Jeśli można powiedzieć, że
inny jest ktoś, kto słyszy w głowie głosy, które mówią mu, że ma robić dziwne rzeczy, na przykład nie
jeść spaghetti ze szkolnej stołówki, bo zostało zatrute.
- Tak - powiedział Douglas. - Ale to nic takiego, bo miałem Jessikę za obrońcę. I to mimo że
ja byłem wtedy w piątej klasie, a ona w pierwszej. Boże, Tom nie mógł wtedy przez rok spojrzeć lu-
dziom w oczy. Stłuczony na kwaśne jabłko przez maleńką dziewuszkę z pierwszej klasy.
Tasha uśmiechnęła się do mnie z podziwem, aleja wiedziałam, że w tej całej sytuacji nie ma
nic godnego podziwu. Mój pedagog szkolny i ja dużo i ciężko się napracowaliśmy, zanim udało się
pokonać mój pozornie nieokiełznany temperament, przez który wiecznie pakowałam się w tarapaty.
Wreszcie zdołałam nad nim zapanować, ale dopiero wtedy, gdy przekonałam się, co się może stać,
kiedy ktoś obdarzony takim temperamentem zyska za wiele władzy - jak kilku z tych mężczyzn, któ-
rych pomogłam złapać w Afganistanie.
Weszliśmy do auli szkolnej, pełniącej trzy funkcje: auli, sali gimnastycznej (kosze do koszy-
kówki) i stołówki (długie stoły, które składało się i ustawiało pod ścianami, żeby nie przeszkadzały w
czasie WF - u albo apeli). Salka wydawała się śmiesznie mała w porównaniu z tym, co zapamiętałam.
Mniej więcej dziesięć rzędów składanych krzesełek ustawiono naprzeciw długie go stołu, na którym
stała makieta szkoły Pine Heights, tyle że z wymienionymi oknami i inaczej zaprojektowanym ogro-
dem, więc wyglądała bardziej jak luksusowy apartamentowiec niż szkoła.
Za modelem stał i ściskał dłonie grupy miejskich planistów i lokalnych polityków brzuchaty
biznesmen w drogim nowym garniturze... Nie za wygodnie było mu w nim podczas letniego upału,
zwłaszcza że w szkole nie był o klimatyzacji.
A obok faceta z piwnym brzuszkiem stał jeszcze jeden facet w garniturze, chociaż ten już le-
piej nadawał się na tę pogodę, bo był jedwabny. Poza tym facet pod marynarką miał czarny T - shirt, a
nie koszulę i krawat.
Pomijając zmianę ubrania, łatwo go było rozpoznać. Już go widziałam - chociaż z daleka - za-
ledwie parę godzin temu.
Chłopak Hannah, niewierny Randy.
10
Bardzo proszę o zajęcie miejsc. Człowiek z rady dzielnicy przywołał do porządku wszystkie
osoby - włącznie z moim nagle uspołecznionym bratem - które kręciły się po sali, witając ze sobą. Za-
jęliśmy miejsca i siedzieliśmy tam w tym wieczornym upale, niektórzy wachlując się ulotkami, które
tata Randy'ego porozkładał na siedzeniach naszych krzeseł. Ulotki opisywały apartamentowiec, w jaki
Whitehead zamierzał przekształcić szkołę Pine Heights, oferując  doznanie luksusu , z siłownią i ka-
wiarenką na parterze. Najwyrazniej co raz więcej DINK - ów - młodych ludzi o podwójnych docho-
dach, ale bez dzieci - przenosiło się do naszego miasta, dojeżdżając stąd do pracy w Indianapolis. Ta-
kie luksusowe apartamenty z  doznaniami na pewno odpowiadałyby ich gustom.
Ludzie wstawali i coś mówili, ale nie słyszałam ani jednego słowa z tego, co tam padło. Nie
słuchałam. Zamiast tego gapiłam się na Randy'ego Whiteheada. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl