[ Pobierz całość w formacie PDF ]

liany, uciekł do Nan Elmoth. %7łył w głębokim cieniu, kochał noc i półmrok pod
gwiazdami. Unikał Noldorów, obwiniając ich, że dopuścili do powrotu Morgotha
i zamącenia spokoju Beleriandu, ale dla krasnoludów żywił więcej przyjaznych
uczuć niż inne elfy w dawnych czasach. Od niego krasnoludowie dowiadywali się
wiele o tym, co się działo w krainie Eldarów.
Szlak handlowy krasnoludów z Gór Błękitnych wiódł dwiema drogami przez
Beleriand Wschodni, a droga północna, prowadząca ku brodom na Arosie, bie-
gła w pobliżu Nan Elmoth; tam właśnie Eol spotykał Naugrimów i rozmawiał
z nimi. Tak się z czasem zaprzyjaznili, że niekiedy odwiedzał ich w podziem-
nych miastach Nogrod lub Belegost. Nauczył się od tamtejszych mistrzów obrób-
ki metali i osiągnął znaczną biegłość w tej sztuce; wynalazł stop metalu twardy
jak stal krasnoludów, lecz zarazem tak podatny w obróbce, że mógł z niego ro-
bić blachę cienką i giętką, a jednak odporną na ciosy najostrzejszych mieczy lub
strzał. Nazwał ten stop, czarny i lśniący jak gagat, galvornem i z niego sporządził
sobie zbroję, którą zawsze kładł, wybierając się w drogę. Eol przygarbił się nie-
co od pracy przy kowadle, nie był jednak krasnoludem, lecz smukłym elfem ze
znakomitego szczepu Telerich; twarz miał posępną, rysy szlachetne, a jego oczy
widziały doskonale w mrokach cienistej puszczy. Toteż Eol dostrzegł Aredhelę
zabłąkaną wśród wysokich drzew w pobliżu skraju Nan Elmoth, niby białą smugę
świecącą w mroku. Wydała mu się bardzo piękna i zapragnął jej, roztoczył więc
swoje czary, aby księżniczka nie mogła znalezć drogi, która by ją wyprowadziła
z lasu, lecz musiała krążyć coraz bliżej jego siedziby w sercu puszczy. Miał tam
kuznię i dom, a także garstkę sług, równie milczących i skrytych jak on sam. Kie-
dy Aredhela, zmęczona długą wędrówką, stanęła w końcu pod jego drzwiami, Eol
ukazał jej się, powitał i zaprosił w gościnę, Tam też została jako żona Eola i przez
długie lata jej rodzina nic nie wiedziała o losach księżniczki.
Nikt nie twierdzi, że Eol pojął Aredhelę za żonę wbrew jej woli ani też, że
przez wiele lat była w Nan Elmoth nieszczęśliwa; wprawdzie z rozkazu męża mu-
siała się wyrzec światła słonecznego, lecz razem z Eolem wędrowała po lesie pod
gwiazdami lub pod sierpem księżyca. Wolno jej też było samej jezdzić konno,
gdzie chciała, byle nie próbowała się spotykać z synami Feanora czy z innymi
120
Noldorami. W mrokach Nan Elmoth urodziła Eolowi syna i w skrytości serca da-
ła chłopcu imię w zabronionym języku Noldorów: Lomion, co znaczy Dziecko
Półmroku, lecz ojciec z nadaniem mu imienia czekał, póki syn nie ukończył dwu-
nastu lat; wtedy zaś nazwał go Maeglinem, czyli Bystrookim, zauważył bowiem,
że chłopiec jeszcze lepiej niż on przenika wzrokiem ciemności i umie poprzez
mgłę słów zgadywać sekrety serc. Gdy Maeglin wyrósł na młodzieńca, okazało
się, że odziedziczył rysy i postawę po noldorskich przodkach, lecz usposobieniem
i umysłem wdał się w ojca. Mówił mało i tylko o tym, co go najbardziej bezpo-
średnio dotyczyło, wtedy jednak głos jego brzmiał tak władczo, że zmuszał do
posłuchu i tłumił wszelkie sprzeciwy. Był wysoki, włosy miał czarne, oczy ciem-
ne, lecz błyszczące i bystre, jak wszyscy Noldorowie, a cerę białą. Ojciec często
zabierał go ze sobą do siedzib krasnoludów we wschodniej części Ered Lindon,
a Maeglin chętnie się uczył wszystkiego, czego się tam mógł nauczyć, zwłaszcza
zaś sztuki wynajdywania w górach złóż rozmaitych kruszców.
Podobno Maeglin kochał matkę bardziej niż ojca i gdy Eola nie było w domu,
przesiadywał z Aredhelą, słuchając opowieści o jej rodzie, o wielkich dziełach
Noldorów w Eldamarze, o sile i męstwie książąt z linii Fingolfina. Wszystko to
zapadało głęboko w jego serce, a szczególnie to, co matka opowiadała mu o Tur-
gonie, który nie ma dziedzica, bo żona jego, Elenwe, zginęła podczas przeprawy
przez Cieśninę Lodowej Kry, zostawiając tylko jedynaczkę, Idril  Kelebrindal.
Gdy Aredhela opowiadała tę historię synowi, w sercu jej zbudziła się tęskno-
ta do brata i najbliższych, dziwiła się teraz, że mogło jej się sprzykrzyć światło
Gondolinu, fontanny lśniące w słońcu i zielona murawa doliny Tumladen pod
wietrznym wiosennym niebem; myśli te nękały ją, tym bardziej że mąż i syn czę-
sto podróżowali i zostawiali ją samą wśród mroków. Opowieści Aredheli stały
się przyczyną pierwszych sporów Maeglina z Eolem. Matka za nic nie chciała
wyjawić synowi, gdzie Turgon mieszka i jak można trafić do jego królestwa; Ma-
eglin czekał cierpliwie, przekonany, że w końcu skłoni ją do zdradzenia tajemnicy
albo też, korzystając z jakiejś chwili słabości matki, wyczyta sekret z jej myśli;
tymczasem pragnął przynajmniej poznać Noldorów, a w szczególności swoich
krewniaków, synów Feanora, mieszkających niezbyt daleko od Nan Elmoth. Gdy
jednak oznajmił ojcu o tym swoim życzeniu, Eol wpadł w gniew.
 Nie jesteś Golodhrimem, Maeglinie, lecz moim synem, należysz do rodu
Eola. %7łyjesz w krainie Telerich i nie zgodzę się, żebyś ty, mój syn, zadawał się
z mordercami swoich współplemieńców, z najezdzcami, którzy bezprawnie zajęli
nasze dziedziny. Musisz być mi posłuszny w tej sprawie albo też będę cię trzymał
w pętach!
Maeglin nic nie odpowiedział, lecz zaciął się w zimnym milczeniu; odtąd nie
towarzyszył ojcu w jego podróżach i tracił ojcowskie zaufanie.
Zdarzyło się, że krasnoludowie, urządzając swoim zwyczajem w najkrótszą
noc lata wielką ucztę, zaprosili Eola do Nogrodu; wyjechał więc z domu. Maeglin
121
i jego matka mogli korzystać ze swobody i jezdzić, gdzie chcieli, a najczęściej na
skraj puszczy, żeby się nacieszyć blaskiem słońca; Maeglin tym goręcej zapragnął
opuścić Nan Elmoth na zawsze i powiedział do matki:
 Teraz czas, abyśmy stąd uciekli! Czyż w tych lasach jest jakaś nadzieja dla
ciebie i dla mnie?! Umiem już wszystko, czego mógł mnie nauczyć ojciec i co
zgodzili się wyjawić mi Naugrimowie. Dlaczego nie mielibyśmy poszukać drogi
do Gondolinu? Ty będziesz moją przewodniczką, a ja twoim obrońcą. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl