[ Pobierz całość w formacie PDF ]

chce jesc tego, co mu daja w sanatorium, tylko pisze do domu: "Przysylajcie, bo
inaczej zdechne z glodu". A jego jedzenie sanatoryjne, jedzenie stuprocentowej
jakosci oddaje sie swiniom. Dodatkowe, wlasne jedzenie powinno byc po to aby 
jesli ktos ma dobry apetyt i racja sanatoryjna jest dla niego za mala  po oficjalnym
posilku zjadl cos swojego. Ale nie wierze w to, ze racja jest za mala. Kazdy moze
zjesc zupy, chleba, jarzyn i kartofli tyle, ile potrafi. Scisle wydzielane sa tylko porcje
miesa, masla, jajek. Kazdy, kto chce, zawsze otrzyma dokladke do obiadu, a jesli
poczeka do konca obiadu, to dostanie nawet druga i trzecia porcje miesa. Sam to
robie, wiec wtem na pewno. Nie trzeba tylko wstydzic sie prosic kelnerke o druga
porcje, Dotychczas nie zdarzylo sie, zeby mi odmowiono.
Gdy skonczylem mowic o jedzeniu, poruszylem temat palenia papierosow.
 Pewien kolega mowil o kurzu z kocow i smugach dymu na korytarzu, Zeby,b yc w
zgodzie z prawda, trzeba powiedziec, ze salowe trzepia koce przy kazdej zmianie
pacjenta na lozku. Moze to jest za malo, nie przecze, ale gdyby tylko od trzepania
kocow zalezalo nasze zdrowie, to juz nie byloby ludzi chorych na gruzlice.
Smugi dymu. Obecnie jestem niepalacy, ale znam ten bol. Jesli zabroni sie palic
papierosy na korytarzu, w ustepie, w umywalni, no to gdzie wreszcie ten chory ma
palic?
 Niech w ogole nie pali- przerwal dyrektor ostrym tonem zwracajac sie do mnie&
"Chce mnie zgasic"  pomyslalem. Obrocilem sie w strone stolu prezydialnego i
odpowiedzialem dyrektorowi:
 O ile znam regulamin sanatoryjny, to palenie nie jest wzbronione, a jesli nie jest
wzbronione; dyrekcja obowiazana jest stworzyc odpowiednie warunki, a wiec
palarnie. Skoro jednak liczymy sie z tym, ze palarnia na oddziale to zmniejszona ilosc
lozek dla chorych, musimy palic na korytarzach&
 A skad pan tak dokladnie zna regulaminy?  zapytal dyrektor kpiaco. 
Przypadkowo, dyrektorze, przypadkowo  odpowiedzialem takim samym tonem. 
Lubie wiedziec, czego ode mnie zadaja i co mnie sie nalezy.
Ja mam inne pretensje do dyrekcji  zaczalem powazniej.  Nie wiem, dlaczego
dotychczas nie zlikwidowano na terenie sanatorium prywatnych uslug i handlu.
Sklep przysanatoryjny jest slabo zaopatrzony, baby ze wsi przynosza wedliny, sery,
jajka i biora ceny o wiele wyzsze niz w sklepach uspolecznionych.
Laza po terenie rozni handlarze, Wczoraj w parku przegnalem handlarke, ktora
chciala kupic oryginalne buteleczki od rimifonu i proponowala dziesiec zlotych za
buteleczke. Chyba nikt nie zechce przekonac mnie, ze buteleczki sa jej potrzebne po
to, by na Wielkanoc sprzedawac w nich wode swiecona& Moze naladowac je byle
czym i sprzedawac chorym za drogie pieniadze jako rimifon.
Ale tymi sprawami dyrekcja i rada kuracjuszy sie nie zajmuja. Jade dalej.
Komisja kulturalna dala wykaz imprez artystycznych i wyswietlanych filmow. Ale
czy ktos zainteresowal sie stanem sluchawek radiowezla na oddziale chirurgicznym?
Na kazdym oddziale jest duzo uszkodzonych sluchawek, ale szczegolnie chodzi mi o
chirurgie. Ci ludzie nie korzystaja z biblioteki, nie chodza na filmy i imprezy
artystyczne, bo maja scisle lozko. Jedynym kontaktem z zyciem kulturalnym sa
sluchawki radiowe, ktore piecdziesieciu procentach sa popsute. Potrzebna mala
reperacja lub wymiana sznurow. Kupcie sznury, a chorzy sami je wymienia. Za malo
jest tez prasy codziennej, wlasnie na chirurgii. Chory chodzacy moze czytac w
swietlicy, moze kupic w kiosku, ci z chirurgii nie. Nie wiem, czy wolno mi o to
zapytac, ale chcialbym wiedziec, kto kontroluje sumy budzetowe przeznaczone na
prace kulturalno-oswiatowe dla chorych?
Nastepna na sprawa to pokoje dla chorych uprzywilejowanych. Na kazdym oddziale
sa dwa pokoje dwuosobowe, dwa czteroosobowe, reszta to osmioosobowe.
Kto w nich lezy? W dwuosobowych jak nie mecenas, to pan doktor, jak nie pan
inzynier, to pan profesor. A "motloch" w pokojach osmioosobowych. Zgadzam sie,
ze w malych pokojach powinny znajdowac sie szczegolne przypadki. Dwoch ciezko
chorych, tak. W duzym pokoju ciezko chorzy czuja sie zle i inni pacjenci przy nich
tez zle sie czuja. Dwoch lekko chorych  tak. Czlowieka z niewielkimi zmianami
chorobowymi lepiej nie umieszczac z ciezko chorymi. Ale nie ustawiac wedlug
profesji, tak zeby w jednym pokoju byl ciezko chory pan inzynier i lekko chory pan
redaktor.
Zaraz dyrektorze; jeszcze nie skonczylem  powiedzialem szybko, widzac jak
dyrektor sie poderwal.  Mam jeszcze jedna sprawe. Sluchalem, tu sprawozdania
komisji wychowawczej. Zastanawiam sie, co to za ciekawy stwor organizacyjny. Jak
zrozumialem ze sprawozdania, praca tej komisji polega na pomaganiu dyrekcji w
karnym wyrzucaniu pacjentow za najblahsze przewinienia. Jesli na tym polegac ma
praca komisji, to mysle, ze nie jest ona wcale potrzebna, bo dyrektor potrafi to sam
pierwszorzednie robic&
Po skonczonym zebraniu w grupie kolegow wracalem na oddzial. Dziekowali mi za
przemowienie i dziwili sie, ze mialem odwage tak smialo wystapic.  A dlaczego
mialem nie wystapic -zapytalem.  Dlaczego mialbym sie bac?
Wkrotce zmieniono dyrektora. Zanim to sie stalo, mielismy z nim sporo roznych
sensacji. Po godzinie dziesiatej wieczorem zaczajal sie w parku i polowal na tych,
ktorzy spozniali sie ze spaceru. Ganial za nimi po parku i naokolo budynku. Pacjenci
nie pozostawali dluzni i robili mu przykre kawaly w ciemnosciach.
Wtedy wpadal jak bomba do budynku, kazal zamykac wszystkie drzwi i robil w
pokojach kontrole, zeby sprawdzic, kogo nie ma w lozku. Lecz winowajcy byli
zreczniejsi, juz dawno udawali, ze spia.
Mam pecha do swojego ordynatora. Ile razy spoznie sie na ranne lub popoludniowe
lezakowanie, zawsze na schodach lub na korytarzu musimy sie spotykac, Czy
spoznie sie dwie minuty, czy dziesiec, to juz niewazne. Doktor zawsze jednakowo
pyta:
 Gdzie pan byl do tej pory?
Odpowiadajac, za kazdym razem wymieniam inny powod.
 Bylem w kosciele.., Bylem na ksiezycu& Bylem na rybach& Ogladalem zacmienie
slonca..,
Taka gra. Doktor pytal i ciekawy byl, co nowego poslyszy, a ja juz naprzod
obmyslalem odpowiedz. Po kazdym takim spotkaniu musialem pozniej wysluchac
napomnien pielegniarki oddzialowej, ktorej doktor wmawial, ze chorzy robia, co chca,
i ze to jej wina. Wreszcie znalazla na mnie sposob. Pogniewala sie. Nie zwracala mi
juz uwagi, ale i nie odzywala sie do mnie wcale.
 Pani sie na mnie gniewa?  zapytalem.  Przeciez nigdy nie obrazilem pani&
Dlaczego gniewa sie pani na mnie?
 Tak, gniewam sie, Bo prawie kazdego dnia musze wysluchiwac wyrzutow, ze nie
potrafie sobie z panem poradzic.
 Ale to przeciez nie pani wina, Ze mna malo kto moze dac sobie rade.,. Tu tylko ja
jestem winien& Juz nie bede sie wiecej spoznial. Niech pani sie na mnie nie gniewa.
Co ja moge na to poradzic, ze leczenie jest dla mnie taka meka? Bezczynnosc mnie
zabija.
 Przeciez to dla pana zdrowia.
 Wiem, zalezy mi na leczeniu, ale to bardzo ciezka koniecznosc, ja naprawde
wariuje z bezczynnosci. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl