[ Pobierz całość w formacie PDF ]

otrząsnąć się z tego snu.
- Cam? Już dobrze, Cam. To tylko sen - uspokajała go, pochylając się nad
nim i lekko dotykając jego twarzy.
Znienacka chwycił ją za nadgarstki i pociągnął ku sobie. Straciła
równowagę i z cichym okrzykiem upadła na łóżko. W ostatniej chwili skręciła w
bok, by nie uderzyć go i nie przebudzić. Leżała obok niego. Dopiero po chwili
uświadomiła sobie, że Cameron odrzucił kołdrę i leżał zupełnie nagi. Zanim
zdążyła się cofnąć, przerzucił przez nią nogę. Teraz nie mogła wykonać żadnego
ruchu.
- Cam? To ja, Janine. Cameron, obudz się, proszę - przemawiała cicho,
ciągle mając nadzieję, że nie wyrwie go ze snu zbyt brutalnie.
- Janine? - wymamrotał.
- Tak, to ja. Obudz się.
Uwolnił jej nadgarstki, ale nadal nie mogła się ruszyć. Położyła dłoń na
jego piersi. Był rozpalony, z pewnością miał gorączkę. Przeciągnął ręką wzdłuż
jej ciała. Zamarł gwałtownie, kiedy pod palcami poczuł dotyk bawełnianej
koszulki.
- Co to takiego? - wymruczał niewyraznie. Jednym ruchem szarpnął ją do
góry, ściągając gwałtownie. - No, teraz już lepiej - wymamrotał.
Przeciągnął jeszcze raz dłonią po jej ciele. Zatrzymał ręce na jej piersi,
pochylił się ku niej. Poczuła na sobie jego usta.
Gwałtowny dreszcz wstrząsnął ciałem Janine. Przepełniło ją jakieś
dziwne, nie zaznane nigdy dotąd uczucie, jakieś radosne uniesienie, od którego
kręciło się w głowie. Zdawało się jej, że cała płonie.
Uniósł się nieco, przesunął ją lekko i przywarł do niej całym ciałem. Było
to tak przyjemne. Nie przestawał pieścić jej piersi. Jęcząc cicho dołączyła do
jego rytmu, oczarowana i oszołomiona tym, co tak niespodziewanie się zaczęło,
ciągle jeszcze nie wiedząc, co się z nią dzieje. Było tak, jakby nagle cały świat
przestał istnieć, jakby wszystko, co było dotąd, nie miało żadnego znaczenia,
istnieli tylko oni dwoje i to potężniejące z każdą chwilą pragnienie, by być z
nim, by z radością poddać się jego ciału, zachłysnąć tym nieśmiało
przeczuwanym szczęściem.
Chyba czuł to samo, bo jego pieszczoty stały się jeszcze bardziej
namiętne. Oboje płonęli, kiedy wreszcie uniósł głowę i znów ją pocałował.
Objęła go mocno, jakby bojąc się, że może zechce odejść. Gładziła go po
skórze, ciesząc się twardym dotykiem napiętych mięśni. Cameron pociągnął za
przygniecioną jej ramieniem koszulkę. Odrzucił ją na ziemię.
Miał teraz Janine tuż obok siebie. Nie przestawał jej pieścić. Jego dotyk ją
oszałamiał, upajał. Zdawało się, że już dłużej tego nie wytrzyma, że jeszcze
chwila, a wszystko się skończy, zaraz umrze, zapadnie się w ostateczną
ciemność&
Nie czuła żadnego strachu, zapomniała o poprzednich wątpliwościach i
skrępowaniu. Przecież to Cameron, mężczyzna, którego kocha, którego jedno
spojrzenie doprowadza ją do szaleństwa& Cameron& Cam&
Och, tak. Tak. Chyba czytał w jej myślach, odczuwał jej pragnienia. Być z
nim, tylko to. Wstrzymała oddech. Tak bardzo, tak rozpaczliwie go pragnęła.
Naraz jęknęła, ale nim zdążyła się cofnąć, zamknął jej usta pocałunkiem i
przyciągnął do siebie jeszcze mocniej. Oparty na łokciach, nie przestawał
łagodnie całować jej ust, policzków, W mroku nie widziała jego twarzy, czuła
tylko dotyk gorącego męskiego ciała.
Kiedy odpowiedziała na jego pocałunek, zaczął całować ją jeszcze
bardziej żarliwie. Była jak odurzona. Zdawało się jej, że cofnął się nieco.
Przeraziła się, że chce ją opuścić. Oplotła go ramionami, przytrzymała całą
sobą. Oderwał od niej usta, jęknął głęboko. O Boże, co się stało? Co ona takiego
zrobiła? Przecież nie chciała go skrzywdzić. Marzyła tylko o tym, by& Och,
tak. Zostań ze mną! Nie zostawiaj mnie! Jesteś& Jesteś ze mną&
Objęła go z całej siły, przywarła do niego, zatraciła się w szaleńczym
rytmie. Zapomniała o wszystkim, nie mogąc nawet oddychać ani myśleć,
obejmowała go nieprzytomnie, aż do utraty tchu, aż do chwili, kiedy coś
gwałtownie wstrząsnęło jej ciałem i już nie wiedziała, co się z nią dzieje.
Usłyszała jeszcze głuchy jęk Camerona. Chyba też nie panował już nad
sobą. Jeszcze chwila i opadł na nią, wtulając twarz w jej szyję i obejmując tak
mocno, jakby za nic nie chciał pozwolić jej odejść.
Nie wiedzieli, ile czasu minęło, kiedy tak leżeli w ciszy, nagle uspokojeni.
Janine nie mogła sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek w życiu miała
takie cudowne poczucie spokoju i dopełnienia. To było coś do głębi
poruszającego i wspaniałego, kiedy czuła jego ciało w swoich ramionach,
wsłuchiwała się w urywany oddech kochanego mężczyzny. Z uśmiechem na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl