[ Pobierz całość w formacie PDF ]

w róg.
LILY
Cholera! Naprawdę nie wiedziałam, gdzie jestem. Kiedy
szłam tutaj z Central Parku, byłam tak zaaferowana, że w ogóle nie
zwracałam uwagi na drogę. Złapałam taksówkę i kazałam wcisnąć
gaz do dechy do Hotelu Trump. Kierowca patrzył na mnie dziwnie,
póki nie wyjęłam dwudziestodolarowego banknotu.
 To sprawa życia i śmierci. Muszę się tam dostać
natychmiast!
 Jasne, proszę pani.
Włączył się w ciąg samochodów, klucząc, wciskając
gwałtownie hamulec i omal nie zabijając mnie kilka razy.
Zatrzymał się przy hotelu, a lokaj otworzył drzwi. Zapłaciłam
kierowcy, po czym wbiegłam do środka. Czekając na windę,
wielokrotnie wciskałam przycisk. Wreszcie drzwi się otworzyły i
pojechałam na swoje piętro, z kilkoma przystankami po drodze.
Przecisnęłam się przez tłum ludzi w windzie i pobiegłam prosto do
pokoju Luke a. Zapukałam do drzwi i zawołałam go. %7ładnej
odpowiedzi. Zapukałam raz jeszcze. Brak odpowiedzi. W końcu
zaczęłam walić w drzwi. Brak odpowiedzi. Wyciągnęłam telefon i
wybrałam jego numer. Przekierowało mnie od razu na pocztę
głosową. Cholera.
Poszłam do swojego pokoju, przebrałam się w inne ciuchy i
zjechałam do recepcji.
 Mogę pani w czymś pomóc?
 Próbuję się skontaktować z Lukiem Matthews z pokoju
2212, ale on nie odpowiada i trochę się martwię.
 Pan Matthews już się wymeldował.
 Och, no tak; mówił coś o wcześniejszym powrocie do
domu. Wrócił do domu, prawda?
 Nie wiem, proszę pani, nic nie mówił.
 Jasne. Dziękuję bardzo.
Odwróciłam się, a oczy wypełniły mi się łzami. I co ja mam
teraz zrobić? Jeszcze raz próbowałam się do niego dodzwonić, ale
włączyła się od razu poczta głosowa. Wyszedłszy z hotelu,
spytałam lokaja o Luke a, pokazując mu zdjęcie. Powiedział mi, że
godzinę temu zamówił taksówkę na lotnisko. Podziękowałam mu,
wsiadłam do taksówki i powiedziałam kierowcy, żeby zawiózł
mnie na lotnisko. Przeszukałam loty z La Guardii i jedyny, którym
Luke mógł lecieć, był o dziewiątej. Spojrzałam na zegarek, wciąż
miałam czas. Mogło mi się udać.
 Przepraszam, ale musi pan jechać szybciej.
 Proszę pani, to Nowy Jork, robię, co mogę.
W końcu dotarliśmy na lotnisko, a ja pobiegłam do odprawy,
gdzie momentalnie mnie zastopowano.
 Kartę pokładową poproszę.
 Ja nie lecę. Muszę tylko dostać się do chłopaka i
powiedzieć mu, jak bardzo go kocham i jak straszny błąd
popełniłam.
Urzędnik spojrzał na mnie z irytacją.
 Nie przejdzie pani, nie mając karty pokładowej.
 Był pan kiedyś zakochany?  spytałam.
 Nie  odpowiedział, kierując mnie do okienka z biletami.
 Mogę zrozumieć dlaczego  wymamrotałam, stojąc w
kolejce.
Czas uciekał. Musiałam dostać się do okienka, żeby kupić
bilet i spróbować zatrzymać Luke a. Nie mogłam mu pozwolić
wsiąść do samolotu. Podeszłam do następnej osoby w kolejce.
Młodego mężczyzny. Właściwie bardzo przystojnego, młodego
mężczyzny.
 Przepraszam, ale nie mogę stać w kolejce, muszę się
skontaktować ze swoim chłopakiem, nim wsiądzie do samolotu.
Mogę zająć pana miejsce w kolejce?
 Przykro mi, ale mnie też się spieszy.
Wyciągnęłam banknot pięćdziesięciodolarowy.
 Nadal się panu spieszy?
 Jedna osoba więcej nie robi różnicy  powiedział, biorąc
ode mnie pieniądze, po czym pokazał, żebym stanęła przed nim.
Obejrzałam się na niego.  Chcę, żeby pan wiedział, że cały pana
urok właśnie zniknął.
 Następny!  zawołał mężczyzna przy ladzie.
 Potrzebuję biletu.
 Dokąd?
 Nie obchodzi mnie dokąd. Po prostu proszę dać mi bilet.
Spojrzał na mnie, mrużąc oczy.
 Nie wie pani, dokąd leci?
 Dobra, proszę dać mi bilet na najbliższy lot do LAX.
 Okej. Ten samolot odlatuje o pierwszej rano.
 Moment, nie ma lotu o dziewiątej?
 Jest, ale wszystkie bilety wyprzedane.
Westchnęłam.
 Dobra, proszę mi dać ten na pierwszą rano.
 Ma pani jakiś bagaż do odprawy?
 Nie.  Złapałam bilet i pobiegłam do odprawy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl