[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Lauralynn siedziała na skraju długiej pomarańczowej kanapy. Dominik
zajmował drugi kraniec z laptopem na kolanach. Na ekranie migała strona Wikipedii
o współczesnym jazzie, przypominając o prawdziwym życiu. Na potrzeby powieści
sprawdzał, którzy czarnoskórzy muzycy grali w lewobrzeżnym Paryżu we wczesnych
latach pięćdziesiątych zeszłego wieku. Myślał, żeby jego główna bohaterka Elena
przespała się z jednym z nich, ale obawiał się, że pojawiający się na początku
powieści seks osób różnej rasy wywoła oskarżenia o rasizm, jeśli autor, czyli on, nie
przedstawi go w subtelny sposób.
 Próbowałeś kiedykolwiek uległości?  wypaliła Lauralynn.
Pytanie go zaskoczyło.
 Nie, nigdy. Nie jestem taki. Z pewnością to zauważyłaś.
Przypomniał sobie Kathryn, która intuicyjnie uświadomiła mu głęboko ukrytą
chęć dominacji. Jej uległość ograniczała się jedynie do seksu. Poddawała się mu
duszą i ciałem. Zaczął myśleć o Claudii, która zachęcała go do przekraczania
grzesznych granic i nigdy nie cofnęła się przed jego mroczną stroną.
I o Summer...
 Czasami  powiedziała z figlarnym błyskiem w niebieskich oczach 
trzeba doświadczyć pewnych rzeczy, aby je właściwie zrozumieć.
 Co oznacza, że...
 Znasz uczucie posiadania innych, kontroli nad nimi, władzy na życiem i
śmiercią, prawda?
 Tak, chociaż przedstawiłaś to nieco melodramatycznie...
 Ale czy wiesz, jakie to uczucie należeć do kogoś, być wykorzystywanym i
wypełnianym, że się tak wyrażę?
 Pewnie, że chciałbym wiedzieć, ale jestem hetero. Nie mówię, że nigdy o
tym nie myślałem, ale pomysł, żeby jakiś facet mnie wykorzystał, w ogóle mnie nie
kręci. To nie płeć mnie pociąga lub odpycha. Zapewniam cię, że nie mam uprzedzeń,
ale to tak jak z alkoholem, po prostu nie lubię.
 Nie przesadzaj.  Lauralynn się uśmiechnęła.  Doświadczanie kogoś w
swoim ciele ma pewne zalety. To cudowne uczucie, jeśli druga osoba wie, co robi.
Próbowałam tego... Może i wolę kobiety, ale w przeszłości... wiesz, nie urodziłam się
taka.
Dominik przypomniał sobie, jak Summer pewnego razu podczas seksu
nieoczekiwanie wepchnęła w niego swój palec. Przypomniał sobie, że intensywność
doznania oszołomiła go i że przeżył niezwykle silny orgazm. Zastanawiał się, czy to
było wynikiem nagłej penetracji, czy po prostu przyjemności, jaką czerpał z jej
swawolnego zachowania.
Lauralynn obserwowała go uważnie.
 Widzę, że dałam ci do myślenia, hm?
Dominik się zastanowił.
 Zgadza się  wyznał.  Może penetracja penisem byłaby interesującym
doświadczeniem, ale członek musiałby być w jakiś sposób oddzielony od mężczyzny,
który się nim posługuje. Facet bez twarzy, bezcielesny fiut.  Zaśmiał się.  Ale
tylko żeby poznać to uczucie  usiłował się wytłumaczyć.
 Myślę, że mam coś lepszego, ale musisz mi zaufać. Wszystkie chwyty
dozwolone. Z elementem zaskoczenia będzie zabawniej.  Stop może być hasłem,
które przerwie naszą zabawę.  Lauralynn oblizała wargi i z gracją odrzuciła włosy
z czoła, co często robiła, kiedy była podekscytowana.
Dominik spojrzał na nią zdziwiony.
 To brzmi złowieszczo, ale powinienem dać radę.
 Przyjedz do New Haven w następny weekend  powiedziała. Dzisiaj
wieczorem wracała do siebie.  W niedzielę rano mam próbę, ale jeśli pojedziesz
pociągiem o pierwszej trzydzieści, dotrzesz na miejsce przed wieczorem. Aha, nie
zapomnij o śpiworze  dodała.  Dopilnuję, żeby było interesująco.
 Obiecujesz czy grozisz?
Odebrała go ze stacji, na której wysiadło jedynie kilka osób. Miał wrażenie, że
znalazł się w opuszczonym mieście. Prosto z peronu poszli na parking, gdzie samotna
taksówka czekała w nadziei na klienta. Lauralynn minęła rząd różnorodnych pick-
upów, dżipów i suvów i skierowała się ku lśniącemu biało-czarnemu kawasaki.
Podała Dominikowi kask.
 Twój?  spytał.
 Moja duma i radość.  Przytrzymała długie włosy i schowała je pod
swoim kaskiem, tak aby wiatr nie potargał ani jednego kosmyka. Miała na sobie
czarne dżinsy, niebieską skórzaną kurtkę i coś, co przypominało kowbojskie buty.
Wyglądała jak wojownicza królowa na podmiejskiej pustyni stacji New Haven.
Lauralynn zdecydowanie go zaskakiwała, chociaż denerwował się jej kolejną
niespodzianką... przygotowaną dla niego.
Najpierw zatrzymali się w małej restauracji przy rzece.
Lauralynn miała duży apetyt i pochłonęła dwa razy więcej niż Dominik, który
zostawił większość olbrzymiej kanapki z boczkiem i warzywami. Z trudem zdołał
zjeść dużą sałatkę.
Gdy wrócili do potężnego kawasaki, Dominik mocno złapał się Lauralynn. Po
dziesięciu minutach hałaśliwej podróży opuścili senne miasteczko i wjechali do lasu,
gdzie Lauralynn nagle skręciła w zarośnięty krzewami podjazd i powoli zatrzymała
motor. Stanęli przed domem  rezydencją zaprojektowaną w kolonialnym stylu.
Obok płynął strumyk.
 Wynajmuję jedynie studio na tyłach.  Lauralynn wskazała ręką, kiedy
zdejmowali kaski.  Ma osobne wejście. W każdym razie właściciele są teraz w
Indiach, więc ja tu rządzę.
 Sielankowa okolica  zauważył Dominik.  Bardzo spokojna.
 Zgadza się.
Otworzyła drzwi do studia i weszli do środka.
Koliste wnętrze było przestronne, a świetliki umieszczone w wysokim suficie
przepuszczały światło. Dominik wyobrażał sobie, jaką przyjemność musi czerpać
malarz lub jakikolwiek inny artysta pracujący tutaj, ale zastanawiał się nad akustyką
tego miejsca. W rogu pokoju Lauralynn urządziła swój kąt; zobaczył kilka krzeseł,
futon, długi metalowy drążek, na którym powiesiła ubrania, futerał na wiolonczelę na
drewnianej podłodze i kilka otwartych walizek. Jak oczekiwał, ten wystrój wyrażał
stałą gotowość Lauralynn, by wyruszyć dalej.
Podeszła do niego i stanęła za jego plecami. Poklepała go po ramieniu i
wyszeptała uwodzicielsko:
 Nadszedł czas, Dominiku. Zamknij oczy.
Wykonał polecenie.
Odczekał minutę i usłyszał, jak dziewczyna chodzi wokół niego. Nie miał
pojęcia, co go czeka.
Po chwili poczuł przesuwającą się po włosach elastyczną opaskę, która
zakryła mu oczy. Odemknął powieki. Był w świecie całkowitej ciemności.
Uśmiechnął się na wspomnienie tego, jak kazał grupie muzyków grających w
krypcie zasłonić oczy. Czy teraz Lauralynn mści się na nim? Odpłaca pięknym za
nadobne?
 Rozbierz się.
Znów bez sprzeciwu zastosował się do nakazu. Podczas wieczoru z Mirandą
widziała go w stroju Adama, więc widok jego nagiego ciała nie był dla niej niczym
nowym. Mimo to Dominik przez chwilę poczuł ucisk w żołądku. Instynktowny opór.
 Na kolana.
Usłyszał odgłos bosych stóp Lauralynn.
Ostre paznokcie wędrowały po plechach Dominika, przez nagie pośladki, aż
ścisnęły kołyszące się jądra.
Dominik zadrżał. Pani sprawdzała swój towar. Poczuł, że twardnieje. Nic nie
mógł na to poradzić. Chociaż nie miał najmniejszego zamiaru nazywać Lauralynn
swoją panią. Za nic na świecie.
 Ręce. Nad głowę.
Podniósł ręce  związała mu nadgarstki. Prawdopodobnie apaszką, bo
materiał był jedwabisty w dotyku. Za każdym razem kiedy zbliżała się do niego, czuł [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl