[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szczytu wpływów a więc przed wyprawą Sycylijską z r. 415. To także usprawiedliwiać ma
autora z pewnych dowolności w szczegółowym opisie rzeczy tak oddalonej w czasie, tym
bardziej że i sam dialog mógł napisany być i ukazać się w odpisach dopiero po roku 385
przed Chr., to znaczy w jakie piętnaście lat po śmierci Sokratesa.
Tak przynajmniej świadczy anachroniczna wzmianka Arystofanesa, zawarta w Uczcie,
o rozdzieleniu Arkadów z rozkazu Sparty. Odnosi się to do rozdziału Mantinei, dokonanego
w f. 385, na cztery części odpowiadające pierwotnym czterem osadom. Takie wkładanie
dialogu w usta opowiadającej osoby nastręczało autorowi techniczne trudności, uciążliwe
53
niekiedy i dla czytelnika. Trzeba było ciągle powtarzać:  powiedział ,  rzekł ,  powiada ,
 mówi ,  odparł itd. Sam Platon się na tę trudność skarży w Teajtecie. Jednakże tu, w
rozmowie wstępnej, nadaje ten sposób mówienia pewne swobodne zabarwienie ulicznej
prozie Apollodora, który mówi zrazu od niechcenia, stylem przekupki ateńskiej. Z czasem
gdzieś się ten Apollodoros rozpływa i słyszymy figury zupełnie żywe: każda mówi swoim
indywidualnym stylem, każda się rusza po swojemu.
Uwertura
Wstępna rozmowa dała charakterystyczne zestawienie dwóch rodzajów ludzi
współczesnych. Zwiatowy przyjaciel Apollodora i kilku rysami naznaczony Apollodor,
sokratyk, niby przedsmak samej postaci Sokratesa. Już wchodzimy w jego tonację. Pewna
mieszanina dobroduszności, komizmu i jakiejś z lekka wariackiej ascezy.
W tym sposobie, w tym  tonie widział Sokratesa przeciętny Ateńczyk. Od tego tonu
zaczyna go tu podawać Platon.
Następuje scena spotkania z Arystodemem na ulicy. gdzie się ten motyw różnicować
zaczyna. Sokrates i Arystodemos mają w niej coś wspólnego: obaj oryginały, tylko że
Sokrates, zaczęty i prowadzony komicznie, robi się w tej scenie z wolna figurą coraz bardziej
czynną, samodzielną, myślącą, może chytrą, nie w złym znaczeniu, i silną  Arystodemos
słabnie, poddaje się sugestii i staje się w końcu rozdziału trzeciego komiczny w mimowolnej
roli parazyta. Wszystko to jednak jest dopiero wstępem: dopiero wchodzą główne motywy
przewodnie bardzo cicho.
Towarzyska antyteza Sokratesa
Jeszcze w połowie rozdziału drugiego wszedł motyw nowy: Agaton, uprzejmy,
elegancki gospodarz domu, na kontrastującym tle prostodusznego, obszarpanego Arystodema,
który na jego uśmiechy z zakłopotaniem oczy wybałuszał; w rozdziale trzecim Agaton
zyskuje nowy rys: pretensjonalnego i próżnego eleganta, na twardym, naturalnym tle
Sokratesa, który mu na jego klepanie po ramieniu daje z miejsca po nosie konceptem o wełnie
i próżnym kieliszku i od razu smaruje to szelmowskim komplementem o ostatnim
powodzeniu przed obliczem tłumu, który obaj mieli przecież za nic, choć nie jednako
szczerzy byli w tej pogardzie.
Trzeci rozdział znowu Sokratesa robi o odrobinę milszym i silniejszym, Agatona
lekkim i słabszym, choć go nie maluje na czarno.
Ten sam motyw Sokratesa, który znakomicie ujeżdża pretensjonalnego troszkę i
pozującego Agatona, rozwinie Platon w rozdziale siedemnastym, dwudziestym i następnych;
tu, we wstępie, tylko go zaznacza. Scharakteryzują Agatona mowa jego i sceny pózniejsze; tu
tylko jego zasadniczy ton podany.
Ale już ten ton, tych kilka rysów doskonale zaznacza indywidualność młodego
tragika, osobistość historyczną, mężczyznę, który w chwili uczty jest zaledwie po
trzydziestce, jest nadzwyczajnie, choć po kobiecemu piękny, zamożny, wykwintny, doskonale
wychowany. Nie lubi służbie po mieszczańsku robić uwag przy stole, chociaż głośno ten swój
rys objawia, jest uprzejmy dla gości, lubi literatów i filozofów; kiedy mają nadejść jacyś tam
pijani znajomi, woli udać, że w domu wszyscy śpią, niż zepsuć nastrój w towarzystwie. Jest
ogromnie subtelny w odczuwaniu drobnych odcieni uczuciowych i pojęciowych, lubi
przenośnie i obrazy poetyckie i woli je niż trzezwe a logiczne roztrząsania; mówić umie
54 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl