[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyciągnąłem z kieszeni pustą kopertę znalezioną w szufladzie pani Estabrook.
Różniły się rozmiarem, gatunkiem papieru i charakterem pisma. Jedyne
podobieństwo stanowił stempel Santa Maria. List Sampsona, zaadresowany do żony,
wyjęto ze skrzynki poprzedniego dnia o wpół do piątej po południu.
- O której go pani dostała?
- Około dziewiątej wieczór. To ekspres, jak pan widzi. Proszę przeczytać.
W kopercie znajdowała się kartka zwykłego białego papieru maszynowego,
zabazgrana po jednej stronie niebieskim atramentem:
 Droga Elaine!
Niespodziewanie trafił mi się interes i na gwałt potrzebuję trochę gotówki. We
wspólnym depozycie w Banku Amerykańskim mamy sporo obligacji. Albert Graves
będzie wiedział, które można sprzedać, i on się
rym zajmie. Proszę, żebyś upłynniła dla mnie tych obligacji za sumę stu tysięcy
dolarów. Nie chcę mieć banknotów większych niż pięćdziesiątki i setki. Nie dopuść,
żeby w banku porobili znaki albo zanotowali numery, bo wspomniana transakcja jest
tajna i niezmiernie ważna. Trzymaj pieniądze w swoim sejfie w domu i czekaj na
wiadomość, którą dostaniesz niebawem, albo na posłańca z listem ode mnie,
potwierdzającym tożsamość.
Będziesz oczywiście musiała zawierzyć Bertowi Cra-vesowi, ale jest sprawą
najwiętszej wagi, żebyś nikomu innemu nie mówiła o tej transakcji. Jeśli powiesz,
mogę się pożegnać z bardzo dużym zarobkiem, a nawet wejść w kolizję z prawem.
Musi to być utrzymane w absolutnej tajemnicy przed wszystkimi. Dlatego nie
zwracam się bezpośrednio do mojego banku, tylko proszę, żebyś to Ty zdobyła dla
mnie pieniądze. Uwinę się z tym interesem w niecały tydzień i wkrótce Cię zobaczę.
Serdeczności i nic się nie martw Ralf Sampson".
- Staranna robota - powiedziałem - ale nieprzekonująca. Powód, dla którego nie może
sam pójść do banku, sprawia wrażenie naciągniętego. Co o tym myśli Graves?
- On również zwrócił na to uwagę. Jego zdaniem to sprawa z góry ukartowana. Ale,
jak mówi, ja muszę podjąć decyzję.
- Ma pani absolutną pewność, że to pismo męża?
- To nie ulega wątpliwości. Zauważył pan pisownię  najwiętszej"?  Największej
wagi" to jeden z jego ulubionych zwrotów i zawsze robi ten sam błąd. On nawet tak
to wymawia. Ralf nie jest wykształcony.
- Chodzi o to, czy jest żywy!
Jej chłodne niebieskie oczy spoczęły na mnie z wyrazem niechęci.
91
90
- Naprawdę myśli pan, że to aż takie poważne?
- Normalnie załatwia interesy inaczej?
- Nie mam pojęcia, jak je załatwia. Właściwie wycofał się z interesów po naszym
ślubie. W czasie wojny kupował i sprzedawał jakieś rancza, ale nie zwierzał mi się ze
szczegółów transakcji.
- Były wśród nich transakcje nielegalne?
- Nie wiem. Ale jest do tego zdolny. To jedna z tych rzeczy, które wiążą mi ręce.
- A co jeszcze?
- Nie ufam mu - powiedziała piskliwym głosem. -Nie potrafię w żaden sposób
przejrzeć jego zamiarów. Z taką masą pieniędzy może planować podróż dookoła
świata. Może chce mnie rzucić. Nie wiem.
- I ja też nie wiem, ale się domyślam. Mążpani został zatrzymany dla okupu. Napisał
ten list pod dyktando, z pistoletem przyłożonym do głowy. Gdyby naprawdę kroił mu
się interes, nie miałby powodu pisać do pani. Jego pełnomocnikiem jest Graves, ale
porywacze wolą mieć do czynienia z żoną ofiary. Ułatwia im to różne rzeczy.
- Co mam zrobić? - zapytała z wysiłkiem.
- Proszę trzymać się ściśle instrukcji, a na dodatek zawiadomić policję. Niech
czuwają, chociaż nie w sposób ostentacyjny czy rzucający się w oczy. Bo wie pani,
że dla porywaczy, kiedy już dostaną pieniądze, najprostszą rzeczą jest załatwić ofiarę
strzałem w głowę i porzucić ciało. Trzeba go odnalezć, zanim to się stanie, a ja sam
wszystkiemu nie podołam.
- Wydaje się pan przekonany o porwaniu. Czy dowiedział się pan czegoś, o czym ja
nie wiem?
- Paru rzeczy. Sprowadzają się do tego, że mąż pani obracał się w złym towarzystwie.
- O tym wiedziałam. - Jej twarz wymknęła się na moment spod kontroli, wykrzywiła
triumfalnie. -Uwielbia pozować na dobrego męża i ojca, ale mnie jeszcze na to nie
nabrał.
- Obraca się w bardzo złym towarzystwie - powtórzyłem z naciskiem. - Najgorszym
w Los Angeles, a to znaczy najgorszym w ogóle.
- Zawsze gustował w podejrzanej kompanii... -Urwała raptownie, spoglądając na
drzwi za moimi plecami.
Stała w nich Miranda. W szarym gabardynowym kostiumie podkreślającym jej
wzrost, z miedzianymi włosami upiętymi na czubku głowy wyglądała na starszą
siostrę dziewczyny, którą wczoraj poznałem. Ale oczy miała rozszerzone
wściekłością, a słowa płynęły z jej ust niepowstrzymanym strumieniem.
- Ośmielasz się mówić tak o moim ojcu! Może jest umierający, a tobie zależy tylko
na tym, żeby udowodnić mu winę.
- Czy tylko o to mi chodzi, kochanie? - Brązowa twarz była znów niewzruszona.
Drgały jedynie blade oczy i starannie umalowane usta.
- Nie mów mi ,,kochanie". - Miranda podeszła do nas gwałtownym krokiem. Nawet
w złości ciało jej miało wdzięk młodej kotki. Pokazała pazury'. - Chodzi ci tylko o
twoją własną osobę. Jesteś najbardziej zakochaną w sobie kobietą, jaką zdarzyło mi
się spotkać, Elaine. Ta twoja bezmierna próżność, te stroje i loki, i specjalny fryzjer, i
dieta... to wszystko tylko dla ciebie, prawda?... %7łebyś mogła dalej kochać siebie
samą. Na pewno nie oczekujesz, że ktoś jeszcze będzie cię kochał.
- Bez wątpienia nie ty - odrzekła chłodno starsza kobieta. - Ta myśl jest dla mnie
odrażająca. Ale na czym tobie zależy, moja droga? Może na AlanieTagger-cie?
Wydaje mi się, że spędziłaś z nim ubiegłą noc.
- Nieprawda, kłamiesz.
Stała nad macochą, zwrócona do mnie plecami. Byłem zakłopotany, ale nie ruszyłem
się z miejsca i siedziałem dalej na brzeżku fotela. Nieraz widywałem, jak słowne
utarczki przybierają gwałtowny obrót.
93
92
- Czy Alan znów wystawił cię do wiatru? Kiedy się z tobą ożeni? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl