[ Pobierz całość w formacie PDF ]

w paru miejscach.
- Trzymaj - polecił Banzaj, kiedy znów znalezli się przy fajce. Darcia posłusznie wzięła
węgielek i zaczęła dmuchać na niego, podtrzymując żer. W tym czasie Jurko nałożył na
miseczkę sre-berko z dużą ilością dziurek; wewnątrz przylepiony był do niego jakiś zlepek
gęstej masy.
Kiedy sreberko szczelnie przykryło tytoń w miseczce, Banzaj powiedział:
- Połóż węgielek na sreberko, rozpalonym do dołu. Będziemy rozpalać.
Darcia położyła węgielek; Jurko tymczasem usiadł na podłodze, na szorstkim twardym
dywanie, i zaczął co sił w płucach wciągać powietrze przez cybuch. Kiedy zakręciło mu się w
głowie, oddał cybuch dziewczynie.
- Ciągnij.
W końcu w ciemności rozniósł się zapach cierpkiego tytoniu z jabłkami. Z węgielka snuł się
dym. Kiedy mała paliła, otworzył okno.
Fajkę przestawili tak, żeby móc ją palić, siedząc na podłodze i opierając się plecami o łóżko.
Banzaj wziął koc - oprócz tego, że z otwartego okna wiało górską zimną wilgocią, w
mieszkaniu panował chłód z powodu wyłączonego ogrzewania. Przykrył siebie i Darcie
kocem i trzymając jedną ręką cybuch, wyjaśnił:
- Nie można oddawać cybucha tak po prostu. Trzeba skręcić rurkę w kółko - tu pokazał jak - a
potem dwukrotnie postukać w dłoń. O tak.
- To serio taki zwyczaj, czy sam wymyśliłeś? - zapytała.
- Powaga.
Darcia przycisnęła cybuch do ust i zaciągnęła się. Rozniósł się zapach tytoniowych jabłek.
Wypuściła dym ustami i oddała rurkę Jurkowi.
- A skąd ją wziąłeś?
- Na uniwerku miałem jednego znajomego. Z Damaszku. Gej, rozumiesz? Startował do mnie.
A jak wyjeżdżał do domu, podarował nargile. Powiedział, że zawsze będzie mnie kochać...
Darcia zmarszczyła nos. Zmarszczył nos w odpowiedzi i dał się jej zaciągnąć ze swoich rąk.
Zgodnie ze słowami Faeza, homoseksualisty z Damaszku, tradycja tego nie zabraniała.
- A czy to nie kręci?
- W ogóle. Maksymalnie, co możesz poczuć, to słabość w rękach i nogach. To przecież nie
haszysz.
I tak palili, rozmawiali i przesuwali się w czasie.
Banzaj opowiedział Darci, że chciałby zrobić w koledżu niewielki performance. Mała
położyła się, zabierając większą część koca, ale Jurko nie protestował. Położyła mu głowę na
kolanach i oglądała oprawiony w szkło plakat Roberta Frippa na oklejonej partyturą ścianie.
Banzaj gładził jej ciemne włosy, przepuszczając przez palce. (Kręciły się na końcach).
Jej serce jak harfa: ledwie dotkniesz - odezwie się.
11.
Jej serce jak harfa: ledwie dotkniesz - odezwie się. Po brzęczeniu lodówki Banzaj zorientował
się, że włączyli prąd. Była za pięć północ. Palili i rozmawiali cztery godziny. Darcia spojrzała
na niego.
- Smutno ci?
Wzruszył ramionami. Obojętność. Położył się koło niej na rozpostartym kocu. Zsunął z jej
ramion szelki od ogrodniczek. Patrzył w jej oczy, ciemne oczy, oczy łani, oczy bez dna i bez
żadnych pytań. Czuł jak głośno bije jej serce. Patrzyła na Jurka i Jurko widział w niej
dziecko; widział w niej swoją córkę, którą chciałoby się
(wyruchać wydymać
[nawet nie śmiej o tym myśleć nawet nie śmiej]
wydymać wyruchać)
posadzić sobie na kolana i gładzić po włosach, które kręcą się na końcach. Jurko rozpiął
guziki T-shirta (czy bluzki) z długim rękawem, zielonego, jak oczy boga Pana. Darcia głośno
wciągała powietrze z każdym rozpiętym guzikiem. Ciemne (czarne) włosy, kręcące się na
końcach, rozsypały się na kwadracie koca. Poczuł, jak jej ciało nagrzewa się, z każdym
rozpiętym guzikiem.
Rozchylił bluzkę i odkrył parę niewielkich piersi pod czarnym prześwitującym biustonoszem.
Darcia leżała nieruchomo, nie odrywając oczu od jego twarzy, a Banzaj ostrożnie pocałował
ją w nagie ramiona. Zciągając z nich ramiączka stanika, rozpinając go na jej plecach i
uwalniając jej mlecznobiałe piersi. Ciało koloru mleka, matowobiałe i ciepłe, z ciemnymi
niewielkimi sutkami, niezdolnymi jeszcze do tego, by twardnieć jak u Soli. Tak samo
ostrożnie pocałował ją w dołek pod szyją i dotknął wargami jej piersi. Pragnął
(serce jej jak harfa)
jej, pragnął bardziej, niż kiedykolwiek pragnął ciała Soli, bo Sola nigdy nie miała w oczach
tego co Darcia.
(jak harfa)
Wdychał jej zapach, zapach dojrzałych winogron i poziomek, zapach dymu z fajki,
(serce jej jak harfa)
mógł nadal całować ją, ściągnąć z niej ogrodniczki i całować, dopóki nie rozpali się pod jego
ustami, mógł odnalezć jej słodką poziomkę i całować ją sto wieczności do stu śmierci do
wybuchów w głowie i ciele.
(serce jej jak harfa: ledwie dotkniesz - odezwie się)
I Darcia leżałaby posłusznie, posłusznie mu wierząc.
Ale
(serce jej jak harfa: ledwie dotkniesz - odezwie się)
przyszła do niego nie jak do kochanka, a jak do przyjaciela, który nigdy się nie naśmiewa, nie
krzyczy, nie obraża, nie próbuje krzywdzić ani dopiec do żywego. I uwierzył, że w niej na-
prawdę jest harfa, z którą trzeba obchodzić się ostrożnie i delikatnie. Ostrożnie, żeby nie
porwać strun. Otulił jej ciało miękką zieloną bluzką (koloru oczu wielkiego boga Pana) i lek-
ko pocałował w usta. Darcia objęła go za szyję i przycisnęła do siebie. Bardzo cicho, tak
cicho, że Banzaj ledwie usłyszał, szepnęła:  Dziękuję .
12.
Jurko dał Darci jedną ze swoich specjalnie za dużych podkoszulek. Bluzka była biała i
sztywna od świeżości. Mała powąchała ją: pachniała Banzajem i lekką wonią, która kojarzyła
jej się z latem, czystymi podkoszulkami i wypranymi dżinsami.
T-shirt miał jej służyć za piżamę. Dopóki Darcia zdejmowała ogrodniczki, bluzkę i
biustonosz, Banzaj stał odwrócony plecami (choć powiedziała, że jej to nie przeszkadza, ale
kolejnego niepokoju w kroku zupełnie nie potrzebował). Dokładnie ułożyła całe ubranie na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl