[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Carterowi. Parszywy synalek!
Macy, zażenowana tym wybuchem, pogłaskała Rocky  ego po głowie.
 Chciałabym panu pomóc, ale nie może pan wkradać się na ranczo
Cartera. I nie może pan zabierać psa.
 Nie zabrałem go. Sam za mną poszedł,
 Proszę posłuchać  Macy mówiła opanowanym, lecz surowym tonem
 opowiedziałam panu o moim ojcu i jego problemach z alkoholem. Mnie
109
R
L
T
pan nie oszuka. Znam wszystkie wymówki i sztuczki. Zabrał pan psa. Musi
mi pan obiecać, że to się nie powtórzy.
Riley McCay spuścił głowę.
 Stęskniłem się za nim.
 Stęsknił się pan za synem.  Riley zaczął kręcić głową, lecz Macy
patrzyła mu w oczy. Położyła mu dłoń na ramieniu.  Jeśli chce pan zobaczyć
psa albo syna, wystarczy zadzwonić.
 On nie chce mnie widzieć.
 Zmieni zdanie, jeśli zacznie się pan zachowywać jak ojciec. Może
mógłby pan...
Przed domem zatrzymał się samochód. Macy zamilkła, wyjrzała przez
okno i zaklęła. Carter. Z wściekłą miną wyskoczył z dżipa i wpadł przez
otwarte drzwi do kuchni.
 Macy, do cholery, co ci do głowy strzeliło?
Riley podniósł się z krzesła i stanął naprzeciw syna. Byli podobnego
wzrostu.
 Zaraz, zaraz, chłopcze. Jak ty się odzywasz do kobiety?
Carter nie zwracał uwagi na ojca. Spojrzał na Rocky e go siedzącego u
boku Macy i aż mu szczęka zadrgała. Zazwyczaj pies przyskoczyłby do niego
z radością, machał ogonem, łasił się do nóg, lecz teraz przestraszył się ostrego
tonu i nawet nie drgnął.
 Pytam cię, Macy, co tu robisz?
 Piję z twoim ojcem herbatę  odparła.
Carter spojrzał na pusty stół i uniósł brwi.
 Doprawdy? Nie widzę szklanek.
 Właśnie miałem wyjąć dzbanek z lodówki  wtrącił Riley.  Może
napijesz się z nami?
110
R
L
T
 Herbaty? Nie sądzę.
Riley zmarszczył brwi, usiadł i skrzyżował ręce na piersi.
 Wolna wola  mruknął.
Carter znowu zwrócił się do Macy:
 Jak się tutaj dostałaś?
Mara ją przywiozła. Z początku nie chciała, lecz Macy wyjaśniła
gospodyni, że to cześć jej planu pogodzenia Cartera z ojcem.
 To nieistotne.
Carter dłuższą chwilę mierzył ją wzrokiem.
 Idziemy  powiedział w końcu.
 Ja zostaję na herbacie  oświadczyła Macy.
W oczach Cartera pojawiły się niebezpieczne błyski.
 W porządku. Jeśli chcesz, zostań. Rocky wraca ze mną.
 To mój pies  zaprotestował Riley.
 Straciłeś do niego prawo, tato  Carter wysyczał przez zęby. Jego
cierpliwość była na wyczerpaniu.  Omal go nie zabiłeś. Nie mogę ci
udowodnić, że go porwałeś, ale wiem, że tak było. I nie waż się drugi raz go
zabierać.  Przykucnął i łagodnym tonem przemówił do pupila:  Chodzmy,
piesku.
Rocky wstał z ociąganiem. Biedak był skołowany, lecz gdy tylko zbliżył
się do Cartera, został nagrodzony pieszczotami i natychmiast odzyskał wigor.
Kiedy byli w drzwiach, Carter odwrócił się. Pod wpływem jego lodowatego
spojrzenia dreszcz przebiegł Macy po plecach.
 Za godzinę przyślę po ciebie samochód.
Omiótł wzrokiem zniszczoną kuchnię, zabite dyktą drzwi do spalonych
pokoi, westchnął i wyszedł. Rocky podreptał za nim.
Macy przez okno widziała, jak wsiadają do dżipa i odjeżdżają. Zacisnęła
111
R
L
T
powieki. Dotarło do niej, że mimo dobrych chęci, zamiast pomóc, tylko
pogorszyła sprawę.
Kiedy wróciła do domu, Cartera nie było w pobliżu. Jej sypialnia tonęła
w łagodnym świetle zmierzchu, upał zelżał, lecz Macy nie mogła się
uspokoić. Nadal uważała, że stosunki miedzy Carterem i ojcem dadzą się
naprawić, chociaż czuła, że wybrała niewłaściwą drogę. Spojrzenie, jakie
Carter rzucił jej na odchodnym, świadczyło, iż uważa ją za zdrajczynię.
Był ostatnią osobą, którą chciałaby zdradzić. Miała na względzie jego
dobro, a okazało się, że zachowała się jak słoń w składzie porcelany.
 Wszystko zepsułaś  powiedziała na głos.
Trzeba było posłuchać rady Billa.  Zastanów się nad konsekwencjami . [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl