[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ole ukucnął przed synkiem i przytrzymał go, zaglądając mu w oczy z powagą.
- Możesz mi powiedzieć, dlaczego?
- Bo jest niedobre. To... to nie jest mleko.
Ole domyślił się, że chłopczyk chce mu przekazać coś ważnego, ale brakuje mu słów albo
nie wie dokładnie, przed czym ostrzega bliskich. Uderzyła go nagle przerażająca myśl...
- W takim razie powiemy, żeby nikt nie ruszał tego mleka. Dobrze? Pójdziemy do izby i
napijemy siÄ™ zimnego piwa.
- Chodzmy! - W odpowiedzi Knut ujął ojca za rękę i pociągnął za sobą, by jak najszybciej
odwieść go od potoku.
Åshild popatrzyÅ‚a na peÅ‚nÄ… napiÄ™cia twarz męża. Co takiego może być z tym mlekiem?
Przecież wydoiła rankiem krowy tak jak zwykle. Nagle przyszło jej na myśl, że może synek
otrzymał ostrzeżenie albo zobaczył coś, czego inni nie widzieli. O ile nie jest to jakiś dziecięcy
wymysł czy zabawa.
Nie miała czasu jednak zastanawiać się nad tym dłużej, bo musiała przygotować
poczęstunek dla gościa.
- Biegnij do Hannah-Kari i Jona pomóc przy znakowaniu owiec - zaproponowaÅ‚a Åshild
synkowi i poklepała go po plecach. - Jak się dobrze sprawicie, dostaniecie coś dobrego.
Åshild z Jorunn poÅ›piesznie zabraÅ‚y siÄ™ za przygotowanie posiÅ‚ku. Z piwnicy przyniosÅ‚y
zimne piwo dla spragnionego przybysza.
Kiedy mężczyzni się najedli i zostali w izbie sami, gość odchrząknął i poprawił się w
krześle. Był ubrany w ciemny strój podróżny, który chyba dopiero co włożył, bo niemożliwe, by się
w ogóle nie zabrudził przez całą drogę z Christianii. Jakby czytając w myślach Olego, mężczyzna
wyjaśnił, że zatrzymał się na nocleg u lensmana. Wspomniał o dyskusjach, jakie toczą się wokół
budowy pałacu królewskiego w Christianii, a potem opisał szczegółowo swą podróż w górę doliny.
Ole starał się słuchać uważnie bankiera, ale przez cały czas zastanawiał się nad gwałtowną
reakcją Knuta. Dobrze, że chłopiec nie pozwolił nikomu napić się mleka z kanki. Postanowił
natychmiast po wyjezdzie Conradiego dokładnie sprawdzić to mleko. Nagle usłyszał nazwisko
Nielsa Monstrupa, bankiera z Kopenhagi.
- Jak rozumiem, panowie się znali - rzekł Conradi, pogrzebał w torbie i wyjął plik
dokumentów.
Ole skinął głową. Domyślił się prawdy, słysząc, że gość mówi o bankierze w czasie
przeszłym. - Bankier Monstrup przed paroma tygodniami zmarł na zapalenie płuc. Z tego, co wiem,
nie miał żadnych spadkobierców ani bliskich krewnych. Pozostawił jednak list, w którym jako
swego spadkobiercę wskazał pana.
Ole wziął list i pokiwał w milczeniu głową. Zerknął też na pismo, w którym lensman i
sędzia z Christianii zaświadczali o prawdziwości słów Conradiego i udzieleniu mu wszelkich
pełnomocnictw.
W ciszy, jaka zapanowała w izbie, słychać było krople spadające z dachu. Ukośne
promienie sÅ‚oÅ„ca podÅ›wietlaÅ‚y utkane przez Åshild kolorowe kilimy, zdobiÄ…ce Å›ciany, a Å›wieżo
wyszorowana podłoga lśniła czystością. Dyrektor Conradi z podziwem rozglądał się po przytulnym
wnętrzu izby.
Zanim wszedł do środka, zauważył, że dom został rozbudowany i jest znacznie okazalszy
niż w innych zagrodach. Najwyrazniej ten Ole jest człowiekiem bardzo przedsiębiorczym. Wysoki,
dobrze zbudowany, z wyglądu nie różnił się od innych gospodarzy, ale jego zachowanie i maniery
zdradzały uprzejmość i obycie. Poza tym swobodnie posługiwał się językiem duńskim i mówił jak
człowiek wykształcony.
- Doprawdy, zaskakujące wiadomości - stwierdził Ole, odkładając list na stole, i potarł się
po brodzie. -Nie wiem, czego pan ode mnie oczekuje, prosiłbym jednak o trochę czasu na
zastanowienie.
- Oczywiście - odrzekł bankier, sięgając po pióro: -Nie co dzień człowiek otrzymuje w
spadku solidny dochodowy interes. Ma pan jakieś doświadczenie w tej dziedzinie? - zapytał,
zastanawiając się, co wieśniak może wiedzieć o banku i finansach.
- Pobierałem za młodu nauki u Nielsa Monstrupa, a potem pomagałem mu w niektórych
sprawach. - Olemu przypomniało się, że bankier proponował mu spółkę, nie ograniczając swojej
oferty terminem. Ole mógł się nad tym zastanowić, jak długo zechce...
- W takim razie wszystko jasne - odparł Conradi. Powinien się domyślić, że bankier nie
oddałby dzieła swego życia w niepowołane ręce.
- Czy jakieś sprawy wymagają tego, by zająć się nimi natychmiast? - zapytał Ole. Uznał, że
nie może dopuścić, by bank podupadł tylko dlatego, że w stosownym czasie nie zostały podjęte
odpowiednie kroki. Dobrze wiedział, że przy obrocie kapitałem należy dotrzymywać terminów.
- O ile wiem, nie. Osoby, z którymi kontaktuję się w Kopenhadze, twierdzą, że Niels
Monstrup przerwał zawieranie umów, gdy zachorował.
- To dobrze, chociaż ważni są także wcześniejsi klienci banku. Jeśli ktoś poniesie stratę z
powodu nieterminowych spłat, może to drogo kosztować bank.
Conradi potwierdził, nieco zawstydzony, że udzielił niefachowej odpowiedzi. Za to Ole
Rudningen okazał się bystry i przewidujący.
- Nils Monstrup postawił mnie w trudnym położeniu - mruknął Ole. - Nigdy bym nie
pomyślał, że zechce uczynić mnie jedynym spadkobiercą. Ile on miał właściwie lat?
- Sześćdziesiąt trzy. Cieszył się opinią osoby dokładnej i solidnej. Wątpię więc, by jego
wybór był przypadkowy.
Ole słuchał tylko jednym uchem, zastanawiając się, co robić. Podróż do Danii w tym roku w
ogóle nie mieściła się w jego planach, jak jednak zdoła uporządkować wszystkie sprawy na
odległość? Myślał intensywnie, szukając jakiegoś rozwiązania...
Åshild przekazaÅ‚a domowe zajÄ™cia Jørunn, sama zaÅ› poszÅ‚a dokoÅ„czyć pÅ‚ukanie bielizny, [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl